Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
tamb pisze:Strzeliłam focha i od razu zainteresowanie.Jestem rozżalona bo mam 4 własne psy, 8 kotów, 2 psie tymczasy, problemy z kasą i jeszcze Sindy załatwia się dosłownie wszędzie. Sprzedałam mieszkanie i przeniosłam się do domu, do remontu, żeby nie tracić życia na spacery z psami. Dom jest jeszcze niewyremontowany, z braku kasy w tej chwili. Na piętrze w 2 pomieszczeniach są psie tymczasy (oddzielnie bo sunia po operacji) a na dole moje 12 zwierząt. Dwa z moich psów nie akceptują tymczasowiczów, więc robię zmiany przy wypuszczaniu do ogrodu, jeden z tymczasowiczów nie lubi kotów, więc nie jest zapraszany na parter. Wszystko obraca się wokół zwierząt a na dodatek kupy Sindy w najmniej oczekiwanych miejscach. Przy pierwszej kasie (poza opłatami i jedzeniem), zrobię wolierę na zewnątrz z kocim domkiem i może Sindy będzie szczęśliwsza. Wyjście zrobię z domu, będzie mogła wychodzić, kiedy zechce. Teraz trudno mi oddzielić ją od Miodka bo na parterze są 3 pomieszczenia amfiladowe a na piętrze 2 zajęte. Feliwaya stosowałam, była zadowolona ale załatwiała się gdzie popadnie, dalej.
Lisabeth pisze:No ja zajrzałam na "wątek do zamknięcia" bo myślałam, ze nareszcie coś optymistycznego, a tu foch![]()
No kurcze, wszyscy mamy pod górkę, ja kiedyś mówiłam weterynarzowi, że skoro Ktoś/Coś tam na górze wciąż podsyła mi zwierzaki, to chciałabym przy każdym zwierzaku, którego znajduję w potrzebie - znajdować również 200 zł. Choć tyle. A doktor stwierdził - że byłabym bardzo bogatą osobą
Tja... Powiem Ci tak. Może kotka potrzebuje osobnej kuwety na siku i osobnej na kupkę - są takie okazy. Może powinnaś ją w jakimś zakresie wypuszczać - nie wiem, np. wolierę zrobić, w niej koci domek... I przyzwyczajać ją do takiego półwolnościowego trybu. Trochę w domu, trochę w wolierze.
Ja miałam podobny problem parę lat temu z kocurem Maćkiem. Maciek trafił do mnie jako kocie dziecko, oddałam go jako podrostka o słodkim i miziastym charakterze na towarzysza dla starszej pani, która bardzo się nudziła i narzekała na samotność gdy rodzina wychodziła codziennie do pracy. Był to dom wolno stojący. I Maciek, który w moim domu zachowywał czystość bez zarzutu - w nowym domu zaczął brudzić! Stało się to poważnym problemem, nawet chciałam go zabrać z powrotem, ale starsza pani bardzo się przywiązała i nie chciała o tym słyszeć. W końcu - zaczęto Maćka wypuszczać. I to był strzał w dziesiątkę. Ci państwo na całe szczęście mieszkają na tzw. "odludziu", dom otacza wielki ogród, przy którym jest też łąka. Do drogi daleko. Maciek wychodzi na nocne łowy, w dzień wraca i dotrzymuje towarzystwa. Brudzenie całkowicie ustąpiło.
Tyle, że był to kot w pełni oswojony i bardzo przyjacielski.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, puszatek, Silverblue, Szymkowa i 60 gości