Temat jest trudny, babka nie wpuszcza nikogo i żadne środki perswazji do niej nie docierają

Rozmawiałam z koleżanką od znalezionych kociąt i opowiedziałam jej o dziwnym zdarzeniu, które miało miejsce na początku br. w rejonie mokotowskiego mieszkania baby- na poprzedniej torbie miałam naszywkę krytykującą rozmnażanie zwierząt, śmierdząca kocim moczem staruszka po jej przeczytaniu z paniką w oczach uciekła z autobusu na najbliższym przystanku... według słów koleżanki to mogła być ona.
Stąd moje pytanie do osób bardziej doświadczonych w takich sprawach- komu to zgłaszać, z kim rozmawiać, co robić?
