Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
hanelka pisze:Pan Kot ma nowotwór. Chłoniaka. Dzwoniła już do mnie wetka. Rozcięli go i zaszyli. Guz jest bardzo rozległy i nie da się wyciąć, bo trzeba by było usunąć także tak dużą część jelit, że Kot nie mógłby żyć. Tłumaczyła mi wszystko przez telefon, ale docierało do mnie jak przez wodę. Zaraz po pracy lecę po niego. Może na miejscu uda mi się zrozumieć więcej.
Ostatnio łzawiły mu oczy. Myślałam, że to nawrót gronkowca złocistego, którego miał kiedyś w oczach.
Kot płakał z bólu.
Nigdy sobie tego nie wybaczę. Patrzyłam, a nie widziałam.
Tak bardzo zaniedbałam swoją największą pierwszą miłość, że musi teraz przeze mnie umierać.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 33 gości