Bardzo dziękujemy za wszystkie kocie życzenia i przesyłamy wszystkim futrzakom i ich przyjaciołom moc gorących miziaków
U nas z okazji Dnia Kota trwa dramatyczna walka o zdrowie Omisi. Jej życiu nic nie zagraża, ale pecherz i przewody moczowe znów zaatakowały ze zdwojoną siłą. Od tygodnia Ominia jest znów na antybiotykach, ale dzisiaj nawet pan doktor się załamał widząc jej pupinę

Mężczyźni
Ciągle kapiący z Omi mocz powoduje podrażnienia skóry i rany, do tego nie można ciągle ustabilizować ph moczu i na podbrzuszu pojawiają się kryształki, co zaogniło rany. Codziennie się kąpiemy i to utrzymuje Ominię w jako takim stanie, ale póki nie zatrzymamy wyciekania moczu rany się nie wyleczą i zakażenie dróg moczowych będzie się w kółko samo odnawiało.
Kupiny już ustabilizowałyśmy i przy kąpielach wyciskam Ominię dokładnie, więc się nie brudzi.
Wielki problem u Omi stanowi jej charakter, ciężko coś przy niej zrobić. Uwielbia się miziać, ale wszelkie czynności okołodupne i okołopyszczne są bardzo niemile widziane. Dlatego też nie ma możliwości zakładania pampersa, którego trzeba by zmieniać co pół godziny. Wierzcie mi, próbowałam.
Powoli dochodzimy do tego, ze Omisia w czasie kąpieli już się tak nie wyrywa, tylko wrzeszczy w niebogłosy. Dzisiaj udało mi się poobcinać jej futerko na brzuszku bez większych strat własnych, za to zostało zaalarmowane pół Siedlec. Opanowałam tez dopyszczne podanie jednej tabletki dziennie, dostaje więc tą drogą dziurawiec na nerwy i nerki, a na resztę leków jeździmy do lekarza.
Do tego dochodzi karma na struwity i pietruszka do podgryzania.
Ominia jest już bardzo zmęczona i nie pomaga to wszystko na jej "nerwicę". Potrzeba nam zmasowanego ataku na układ moczowy czymś, co można podawać w wodzie lub jedzeniu.
Tak więc z okazji Dnia Omisi bardzo prosimy o pomysły, wypróbujemy wszystko
