cukrzyca i achalazja przełyku

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 22, 2010 18:59 cukrzyca i achalazja przełyku

witam
pojawiłam się tu gdzieś z moim kotkiem w drugim chyba wątku, potem rok później z paroma pytaniami, do tej pory było w miarę ok. przypomnę moje kociszcze aktualnie ma 17 lat (w listopadzie) cukrzyce zdiagnozowaną chyba od jesieni 2008. jakoś sobie z nią radzimy, chociaz kotek trochę gorzej widzi, a cukier nigdy nie jest taki jakbyśmy chcieli. wczoraj spadł na nas kolejny problem, postawiono kotu diagnozę - achalazja przełyku, co strasznie utrudnia już i tak skomplikowane żywienie mojego wybrednego kocurstwa. czy ktoś tutaj ma doświadczenie z kotkiem który choruje na cukrzycę i achalazję ?

plica

 
Posty: 27
Od: Nie gru 16, 2007 21:20

Post » Pon paź 25, 2010 13:11 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

Dopiero jak napisałaś posta na wątku cukrzycowym, to dotarłam tutaj :wink:
Pewnie szukałaś już informacji o achalazji na forum, ale dla porządku wkleję tutaj cytat o tej chorobie:

Ljos pisze:Napisze tutaj a nie na PW, moze jeszcze komus sie przyda :)

Podkreslam ze pisze o achalazji wpustu przelyku z punktu widzenia chorego na nia czlowieka nie kota.

Przelyk w miejscu w ktorym wchodzi do zoladka zakonczony jest zwieraczem. Zwieracz ten otwiera sie aby wpuscic jedzenie do zoladka, a potem zamyka aby jedzonko nie moglo wylatywac na zewnatrz. Achalazja, ktorej dokladne przyczyny nie sa znane, polega na tym, ze wskutek zaniku lub tez zaburzenia dzialalnosci nerwow w obrebie tego zwieracza - zaciska sie on trwale. Zaleznie od etapu choroby (ma ona charakter postepujacy i przez dlugi czas przebiega prawie bezobjawowo a nastepnie objawy sie zaostrzaja) otwor w zwieraczu ma rozna wielkosc. Na poczatku jedzenie z pewnym trudem ale przez niego przechodzi, z czasem wieksze kesy, lub jedzenie kleiste typu makaron czy chleb juz nie daje sie przecisnac a z czasem jest nawet problem z jedzeniem roznego rodzaju papek czy plynow- ja na przyklad tuz przed operacja nie moglam jesc jogurtow, a czasem mialam problemy nawet z piciem plynow.

Kiedy jedzenie nie moze przeleciec przez zacisniety zwieracz do zoladka, zaczyna sie gromadzic powyzej niego w przelyku. Powoduje to stopniowe poszerzanie sie przelyku wskutek uszkodzenia jego unerwienia i rozciagniecia wlokienek miesniowych. To wlasnie poszerzenie przelyku mozna zaobserwowac na zdjeciach rtg.
http://www.szote.u-szeged.hu/radio/nyelocs/nyel3a2.gif
Na tym przykladowym zdjeciu wyraznie to widac- wielki bialy worek to przelyk, ktory u zdrowej osoby (kota :) ) jest waska rurka, tu jest bardzo rozciagniety, na dole tam gdzie jest strzalka, widac zacisniety zwieracz przez ktory jedzenie bardzo waska strozka plynie do zoladka (ten bialy strumyczek to saczacy sie pokarm).
Rozciagniety przelyk traci swoja naturalna perystaltyke, czyli ruchy ktore przesuwaja jedzenie w strone zoladka. Zmiany te sa wedlug lekarzy praktycznie nieodwracalne- ja mam operacyjnie przeciety wpust przelyku, ale sam rpzelyk nie pracuje- jedzenie wlatuje do zoladka dzieki sile ciezkosci.
Objawy achalazji to trudnosci w przelykaniu, najpierw jakies niewielkie np poczucie ze cos utknelo w gardle ale po popiciu jest lepiej a z czasem coraz wieksze, dusznosci (przelyk i zgromadzone w nim jedzenie uciska przepone, ale takze jesli jedzenia w przelyku zgromadzi sie za duzo siega ono tak wysoko ze uniemozliwia nabranie powietrza do pluc- zaczyna sie po prostu dusic, robi sie ciemno przed oczami itd), zdarzaja sie bardzo silne napadowe bole w okolicach mostka ( u mnie pojawialy sie glownie rano po przebudzeniu), przelyk zaczyna takze uciskac na serce wiec jego akcja staje sie nierowna i przyspieszona, glowny i naczelny objaw to pseudowymioty (nie sa to wymioty! osoba z achalazja nie moze wymiotowac bo zwieracz nie wypusci zadnego jedzenia z zoladka, pseudowymioty to zwracanie tresci pokarmowej zgromadzonej w przelyku, czyli pozbawionej kwasow zoladkowych- w odroznieniu od wymiotow ktore maja wiadomo jaki specyficzny zapach, pseudowymioty maja zapach jedzenia, i gesta sluzowata konsystencje- np rano mozna "zwymiotowac" cos co jadlo sie na kolacje poprzedniego dnia i zupelnie to nie jest strawione), zdarza sie takze odbijanie taka dziwna piana, w nocy odbijanie zgromadzonego w przelyku pokarmu i plynow moze prowadzic do zachlysniecia- wiele razy zdarzalo mi sie obudzic nagle w nocy z ustami pelnymi plynu i koszmarnym kaszlem- jest to bardzo niebezpieczne (!)

We wczesnym stanium choroby mozliwe ze leki rozkurczajace sa skuteczne. Ale w stadium tym choroby sie nie diagnozuje, bo nie ma objawow na tyle silnych zeby lekarze cokolwiek zrobili- ja do lekarzy chodzilam przez 3 lata z roznymi objawami- bole, dusznosci itp, dopiero po 3 latach kiedy jedzenie stalo sie niemal zupelnie niemozliwe ktos wpadl na to zeby zrobic rtg przelyku (!!) mozliwa byla juz tylko operacja. Operacja u czlowieka polega na przecieciu zacisnietego zwieracza wzdluz na calej jego dlugosci (kardiomiotomii) tak ze pozostaje tylko cieniutka blonka, ktora oslania w tym miejscu przelyk. Dodatkowo nalezy zrobic zabieg na zoladku, bo rozluziony zupelnie zwieracz bedzie wypuszczal jedzenie z powrotem na swiat, dlatego robi sie tam tzw fundoplikacje czyli takie podwiniecie fragmentu zoladka ktore wpuszcza jedzenie do srodka i juz go nie wypuszcza.

Podstawowe zasady, ktorych trzeba przestrzegac w czasie jedzenia (w czasie choroby, bez operacji, bo po operacji jem normalnie tylko troche wiecej pije):
-jedzenie musi byc rozdrobnione- najlepszym i sprawdzonym sa miksowane zupy- dla kota mozna wiec przygotowywac gerberki miesnowarzywne. Samo zmielenie miesa na cos w rodzaju pasztetu nie wystarczy! Bo pasztet taki zaklei caly zwieracz i nic do zoladka nie wpadnie- jedzenie musi byc na tyle plynne aby moglo przeciekac przez zacisniety wpust- tak jak to widac na zdjeciu rtg)
- nie wolno absolutnie jesc rzeczy skleistych i zapychajacych, jak wspomniany wyzej pasztet, wszelkie makarony, chleby, czekolada, gotowane jajka itp zadnego jedzenia lisci- salata, kapusta- nigdy ich sie dokladnie nie pogryzie a ich spora powierzchnia tez skutecznie wszystko zakleja
- trzeba bardzo dokladnie gryzc, nawet papki i jesc powoli- dac czas jedzeniu aby splywalo, jesli jemy szybko wszystko gromadzi sie w przelyku, dlatego najlepiej jesc czesciej mniejsze porcje.
- posilki trzeba popijac duza iloscia wody (w stu procentach niegazowanej!!)
- nie wolno jesc przed spaniem, czyli przybieraniem poziomej pozycji ciala- jedzenie wtedy nie splywa do zoladka tylko zalega w przelyku lub naplywa do gardla i moze prowadzic do dusznosci lub zachlysniecia
- nie wolno schylac sie i klasc po jedzeniu
- wszelkiego rodzaju intensywniejsza aktywnosc fiziczna po jedzeniu powoduje dusznosci- pelen przelyk uciska przepone i serce- niezwykle szybko sie meczy
- bardzo pomaga spanie z podwyzszona poduszka, ja mam podniesiony materac pod skosem od pasa w gore
- bardzo wazne jesc posilki niewielkie i bogate we wszystkie skladniki odzywcze (nie wiem czy istnieje dla kotow jakas karma ktora wchlaniala by sie juz w przelyku i byla bardzo skoncentrowana, ale jesli tak bylaby idealna)
- absolutnie nie wolno lykac zadnych tabletek- zaglegaja one w przelyku i rozpuszczaja sie tam, wiec nie dosc ze nie maja dzialania pozadanego to moga uszkadzac delikatna blone przelyku i powodowac owrzodzenia itp
- pewnym ulatwieniem w polykaniu bywalo dla mnie podniesienie rak nad glowe a czasem podskakiwanie przy jedzeniu- sila ciezkosci jaka wtedy powstawala czasem popychala jedzenie w dol, ale czasem nie, nie jest to metoda niezawodna
- najwazniejsze to obserwowac siebie bardzo pilnie i patrzyc co jemy "latwiej" a co sprawia trudnosci- np ja zupelnie nie moglam pic mleka, jesc jogustrow, serkow homogenizowanych itp mimo ze sa papkowate, chociaz inna dziewczyna chora na achalazje zajadala sie wlasnie wszelkiego rodzaju nabialem i nie miala z nim klopotow


Teraz wypadaloby sie zastanowic co z tego i jak zastosowac u kotka

-To co w pierwszej chwili przychodzi mi do glowy to problem siersci. Absolutnie i bezwzglednie trzeba kotka wyczesywac- siersc bedzie zatykala przelyk na amen i kicia moze sie udusic

-Nie wolno w zaden sposob powstrzymywac pseudowymiotow, kiedy nagromadzone jedzenie zaczyna powodowac dusznosci usuniecie go jest jedyna metoda aby uniknac uduszenia.

- kotek musi miec jedzenie rozdrobnione, jesli suche to rozmoczone na pacie, jesli mokre to gerberki warzywno-miesne, mozna je na pewno wzbogacac witaminami, tauryna itp Papki powinny byc plynne, nie za geste

- karmienie mniejszymi porcjami ale czesciej a nie jedna duza porcja dwa razy dziennie

- kot musi miec zawsze dostep do czystej wody, powinien duzo pic, bo bardzo latwo o odwodnienie, a dodatkowo woda usprawnia wplywanie jedzenia do zoladka

- kot powinien miec miseczke z jedzeniem postawiona nieco wyzej, nie powinien sie do jedzenia schylac

- mozna by eksperymentowac z pionowaniem kota po jedzeniu, zeby jedzenie lepiej splywalo do zoladka, trudno mi powiedziec dokladnie, moze noszenie na rekach kotka w takiej pozycji ze glowa jest wysokow przy naszym ramieniu a tyleczek trzymamy na dole reka, albo moze prowokowanie kota do wyciagania sie w gore jak przy drapaniu drapaka, moze ktos ma jeszcze jakies pomysly, a moze po prostu niech kot siedzi na ziemi, wtedy tez jest na chlopski rozum pionizacja przelyku- warto by to sprawdzic, bo kotek ma przelyk mniej nachylony, nie jest to pion jak uczlowieka, co dodatkowo z pewnoscia utrudnia splywanie pokarmu.

- trudno upilnowac zeby kotek nie spal po jedzeniu, bo kotki spia duzo i czesto, ale trzeba probowac choc na jakis czas aktywizowac go, ale nie zadne szalenstwa, bo bedzie "wymiotowal" i sie dusil, zadne fikolki, turlanie bo jedzenie sie wyleje buzia. Ja codziennie po obiedzie chodzilam na godzinny spacer, ale tu juz zalezy od temperamentu kotka.

- koty maja tendencje do spania w dziwnych miejscach i dziwnych pozycjach- absolutnie nie wolno kotkowi spac glowa w dol!! Jesli jest to mozliwe to spanie z glowa lekko uniesiona, pochylenie kociego legowiska takie zeby glowa byla choc troszke wyzej niz reszta ciala

- z takich rzeczy mniej troche waznych, bo najwazniejsze jest samo jedzenie, to szczegolna dbalosc nalezy sie zabkom- zalegajacy ciagle pokarm. odbijanie pokarmem i pseudowymioty powoduja ze w jamie ustnej jest duzo wiecej bakterii i zeby sa bardziej narazone na prochnice, dodatkowo kotek jedzacy tylko papki moze miec problemy z kamieniem.


W tej chwili to wszystko co przychodzi mi do glowy, ale pomysle jeszcze i w razie czego uzupelnie. Moze ktos ma jakies pomysly, tak na logike co mogloby kotkowi pomoc. To jest okropna choroba, zupelnie nie rozumiesz co sie z toba dzieje, czasami dusisz sie tak ze zycie staje ci przed oczami, boisz sie jesc, to cos zupelnie nie do opisania, ale rosnie paniczny strach przed taka najprostsza i najbardziej naturalna czynnoscia jaka jest jedzenie. Czujesz sie wyczerpany fizycznie i psychicznie. Bardzo mocno utulam kociaka Twojego znajomego, miziam za uszkami i wysylam mu wszystkie moje najcieplejsze mysli, bo jest mu na pewno bardzo bardzo zle- jeszcze ta bialaczka :( Ale moze byc lepiej, wierze ze uda sie kotkowi pomoc.


Nie byłam pewna, gdzie wkleić ten długi cytat - czy na cukrzycowym, czy tu. Sama poszukam jeszcze w różnych swoich źródłach info o achalazji przełyku i pomyślę nad pogodzeniem tego z cukrzycą :roll:
Plica - czy diagnoza jest ostateczna, czy coś innego wchodziło w grę jeszcze?
"Niektórym ludziom aż chce się przybić piątkę! ...W twarz. ... Krzesłem."
Obrazek
Obrazek
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ludmiłku... [*] żegnaj Najukochańszy Przyjacielu...30.12.2011r.
Mikusiu... [*] Ty też...17.04.2013r.
Obrazek

Szejbal

 
Posty: 2215
Od: Czw maja 08, 2008 23:16
Lokalizacja: Krosno/ (czasem Rzeszów)

Post » Pon paź 25, 2010 14:23 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

Twój kot ma achalazję przełyku PIERWOTNĄ czy WTÓRNĄ?
Pierwotna to jest wrodzona, wynika z zaburzenia w unerwieniu przełyku.
We wtórnej coś mechanicznie przeszkadza w przechodzeniu jedzenia przez przełyk.
I jak kot jest leczony?
"Niektórym ludziom aż chce się przybić piątkę! ...W twarz. ... Krzesłem."
Obrazek
Obrazek
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ludmiłku... [*] żegnaj Najukochańszy Przyjacielu...30.12.2011r.
Mikusiu... [*] Ty też...17.04.2013r.
Obrazek

Szejbal

 
Posty: 2215
Od: Czw maja 08, 2008 23:16
Lokalizacja: Krosno/ (czasem Rzeszów)

Post » Pon paź 25, 2010 15:33 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

ariel miała kotka Bączka z achalazją przełyku.Kotek karmiony był w pozycji "stojącej" pokarmem o płynnej konsystencji.Myślę, że możesz do niej napisać.Na pewno podzieli się z Tobą swoim doświadczeniem.
Oto link do wątku:
viewtopic.php?f=1&t=30639&hilit=achalazja%2CB%C4%85czek
" Nie zamieniaj serca w twardy głaz póki jeszcze serce masz"
Lombard

Alama

Avatar użytkownika
 
Posty: 854
Od: Pt lip 07, 2006 18:50
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon paź 25, 2010 17:47 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

Szejbal pisze:Twój kot ma achalazję przełyku PIERWOTNĄ czy WTÓRNĄ?
Pierwotna to jest wrodzona, wynika z zaburzenia w unerwieniu przełyku.
We wtórnej coś mechanicznie przeszkadza w przechodzeniu jedzenia przez przełyk.
I jak kot jest leczony?


mysle, ze to achalazja wtorna, bo zaczelo sie dopiero od niedawna. w sumie na poczatku nie wiadomo bylo, ze to to, bo objawy byly nie za czeste i falowe.
kot ma juz 17 lat, wiec to zdecydowanie nabyta choroba. Kot nie jest leczony. najlepszy wet w miescie powiedzial, ze to nieoperacyjne i niewyleczalne. i dal instrukcje karmienia papkami itd. i swierdził, czym nas strasznie zdenerwował, że mruczasty i tak już żyje na kredyt.
diagnoza byla postawiona po zrobieniu przeswietlenia, rtg i innych badan wykluczajacych wszystko inne. zreszta objawy - wymioty, ktore nie sa wymiotami sa bardzo charakterystyczne dla tej choroby.

plica

 
Posty: 27
Od: Nie gru 16, 2007 21:20

Post » Pon paź 25, 2010 17:48 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

Alama pisze:ariel miała kotka Bączka z achalazją przełyku.Kotek karmiony był w pozycji "stojącej" pokarmem o płynnej konsystencji.Myślę, że możesz do niej napisać.Na pewno podzieli się z Tobą swoim doświadczeniem.
Oto link do wątku:
viewtopic.php?f=1&t=30639&hilit=achalazja%2CB%C4%85czek


napisałam do niej prv. czekam na odpowiedz.

plica

 
Posty: 27
Od: Nie gru 16, 2007 21:20

Post » Pon paź 25, 2010 17:50 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

Ariel ostatnio sporadycznie bywa na forum :(

natomiast kota z achalazją (wrodzoną, ale zasady postępowania są takie same) ma też Anja, napisz też do niej.

Że jest nieoperowalne u kota, to fakt.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Pon paź 25, 2010 17:56 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

Szejbal pisze:Dopiero jak napisałaś posta na wątku cukrzycowym, to dotarłam tutaj :wink:
Pewnie szukałaś już informacji o achalazji na forum, ale dla porządku wkleję tutaj cytat o tej chorobie:

.......................

Nie byłam pewna, gdzie wkleić ten długi cytat - czy na cukrzycowym, czy tu. Sama poszukam jeszcze w różnych swoich źródłach info o achalazji przełyku i pomyślę nad pogodzeniem tego z cukrzycą :roll:
Plica - czy diagnoza jest ostateczna, czy coś innego wchodziło w grę jeszcze?


sama nie wiedzialam gdzie to umiescic. dzieki.
diagnoza jest raczej ostateczna. najwiekszym problemem na teraz jest jedzenie. nasza bestia od zawsze nie jadla mokrych karm. mogl glodowac przez 2 dni a karmy nie ruszyl. mysle, ze predzej umarl by z glodu niz zjadl cos takiego jak mokra karma. odkad ma stwierdzona i leczona cukrzyce je gotowane ryby, kurczaka, schab, czasem zoltko jajka, dietetyczne wedliny drobiowe i suchy pokarm drozszych firm. dosc ciezko zrobic papke z tych produktow. suchy pokarm nie bardzo chce sie rozpuszczac a jak juz przestaje byc dla kota smaczny. ulubiona panga rozciapkana w wodzie staje sie kleista i glutowata, wiec odpada. testujemy teraz rozne potrawy rozbabrane blenderem. pomyslalam o jakis pokarmach w plynie typowo, ale nie przychodzi mi do glowy nic poza specjalnym mlekiem dla kotow. na pewno mruczek nie moze byc na zero i chodzic glodny, ze wzgledu na cukrzyce to strasznie niebezpieczne.

plica

 
Posty: 27
Od: Nie gru 16, 2007 21:20

Post » Pon paź 25, 2010 20:15 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

To dziwne trochę, że nie do zoperowania. Czytałam, że na wtórną można zabieg chirurgiczny wykonać, ale to wiedza z książki wydanej w 1995r. Będę dalej szukać z własnej ciekawości i dociekliwości... :oops:
"Niektórym ludziom aż chce się przybić piątkę! ...W twarz. ... Krzesłem."
Obrazek
Obrazek
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ludmiłku... [*] żegnaj Najukochańszy Przyjacielu...30.12.2011r.
Mikusiu... [*] Ty też...17.04.2013r.
Obrazek

Szejbal

 
Posty: 2215
Od: Czw maja 08, 2008 23:16
Lokalizacja: Krosno/ (czasem Rzeszów)

Post » Wto paź 26, 2010 7:13 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

muszę dopytać. może nieoperowalne ze wzgledu na wiek i cukrzyce ?

plica

 
Posty: 27
Od: Nie gru 16, 2007 21:20

Post » Wto paź 26, 2010 10:13 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

plica pisze:muszę dopytać. może nieoperowalne ze wzgledu na wiek i cukrzyce ?

To już prędzej. Ale i tak poszłabym do innego weta.
Z jakiego miasta jesteś, albo raczej kot z rodzicami? Bo może macie w jakimś sąsiednim mieście naprawdę dobrego w tych sprawach weta?
"Niektórym ludziom aż chce się przybić piątkę! ...W twarz. ... Krzesłem."
Obrazek
Obrazek
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ludmiłku... [*] żegnaj Najukochańszy Przyjacielu...30.12.2011r.
Mikusiu... [*] Ty też...17.04.2013r.
Obrazek

Szejbal

 
Posty: 2215
Od: Czw maja 08, 2008 23:16
Lokalizacja: Krosno/ (czasem Rzeszów)

Post » Wto paź 26, 2010 13:30 Re: cukrzyca i achalazja przełyku

Szejbal pisze:
plica pisze:muszę dopytać. może nieoperowalne ze wzgledu na wiek i cukrzyce ?

To już prędzej. Ale i tak poszłabym do innego weta.
Z jakiego miasta jesteś, albo raczej kot z rodzicami? Bo może macie w jakimś sąsiednim mieście naprawdę dobrego w tych sprawach weta?



Kot mieszka z rodzicami w Głogowie. Sąsiednie miasta raczej nic nie mają i jeżdżą do Głogowa. Kot bardzo źle znosi podróże takie po mieście - mocno się stresuje, często ma wizyty domowe zamiast podróży. Nie chcemy mu dawać nic na uspokojenie, bo to staruszek i boimy się o serduszko. Aktualna wetka ponoć najlepsza w mieście i wszyscy ją sobie bardzo chwalą. Poprzedni weterynarz, u którego kot do tej pory miał prowadzoną cukrzycę poddał się w diagnozowaniu kota i nic nie stwierdził, nie potrafił zdiagnozować Mruczaczka. Sukcesem aktualnej wetki jest to, że w ogóle wiemy co mu teraz dolega.

plica

 
Posty: 27
Od: Nie gru 16, 2007 21:20




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Murraynah i 31 gości