GreenFlower zabrała mi przyjemność zdania pierwszej relacji, ale trudno, niech jej będzie, w końcu to ona targała marmurka do Koterii.

Kordonia też wypowiedziała się lakonicznie, a ja powiem tak: przyjechałyśmy, zobaczyłyśmy i Kordonia zwyciężyła. Jej doświadczenie i umiejętności zadziałały perfekcyjnie.

Marmurek okazał zdyscyplinowanie i pojawił się w swoim rewirze w oczekiwanym czasie. A potem to już Kordonia gnała z nim do samochodu, a ja próbując za nią nadążyć czułam się jak nosorożec z Jumanji.

Przy przenoszeniu marmurka z klatki do transportera i podczas podróży kocurek wykazał dużą łagodność, zachowywał się jak kot domowy. Niestety, stres spowodowany 10 godzinami pobytu w transpoterze + wysoka temperatura w autobusie wywołały u niego hiperwentylację czym napędził mi stracha. Nie mogłam za bardzo rozpiąć futerału na transporterze, ponieważ kotuś roztaczał wokół powalający smrodek, a autobus był pełen. Próbowałam go uspokajać gadaniem do niego i głaskaniem, a on nadstawiał łebek i bródkę, więc tak naprawdę to jest prawie-domowy-kot. Na szczęście jest już bezpieczny pod świetną opieką w Koterii.
Podtrzymuję prośbę GreenFlower o pomoc w znalezieniu dla niego innego DT. W tym, który mu znalazłam miałby dobrą opiekę, ale jest tam ogromna ilość kotów, a marmurek jest strasznym indywidualistą, ze swojego rewiru w Krynicy przeganiał każdego innego kota czy kotkę. Marzeniem byłby oczywiście DS, ponieważ on na pewno będzie wymagał długiej troskliwej opieki (ma nie tylko chore oczy, ale też krwawiące rany od świerzbu na zewnątrz uszu). Myślę, że w domu nie będzie potrzebował wiele czasu żeby stać się prawdziwym pieszczochem. Mamy na to trochę czasu, ponieważ zostanie w Koterii dłużej niż oczekiwałam - najpierw będą go leczyć, potem dopiero wykastrują.
Bardzo się cieszę, za zainteresowanie wątkiem, może ktoś pomoże zapewnić mu lepszą przyszłość, w końcu spec grupa kordonia-muttki odwaliła najważniejszą część roboty.

Będę na bieżąco informować o stanie zdrowia marmurka.
Kordonia, jesteś fantastyczna! Tacy ludzie jak Ty, to balsam dla duszy - od razu łatwiej żyć.