Barbara Horz pisze:Olu, dzięki za info
Wczoraj byłyśmy z Elvisem na konsultacji okulistycznej we Wrocławiu. Dr Kiełbowicz zrobił na nas duże wrażenie, chociaż diagnoza jest smutna. Elvis nie widział i widzieć nie będzie. To wada wrodzona. Niepotrzebne były operacje które przeszedł i w dodatku one tylko pogorszyły stan oczek. Wrażenie jakie miałyśmy po operacji, że kot coś jednak widzi było słuszne, ale niestety potem tworzą się blizny, które ponownie zasłaniają całe oczy i efekt jest jaki jest. Jesteśmy wściekłe z Adą, że nie postawiłyśmy od razu na swoim i nie zabrałyśmy Elvisa na konsultację wtedy gdy jechałyśmy z Avatarem do Wrocławia

Nie doszło by do tych operacji i przynajmniej od początku wiedziały byśmy z czym mamy do czynienia. Mamy nauczkę, że sprawy skomplikowane należy zostawić specjalistom.
Kiełbowicz podszedł do Elvisa naprawdę z sercem, do naszej fundacji zresztą też

Stwierdził, że kot niewidzący bardzo dobrze sobie w życiu radzi, tylko nie można za często przemeblowywać mieszkania

Musimy szukać dla Elvisa spokojnego domu, bez innych zwierząt.
Mój spokój po drodze do Wrocławia zepsuła wiadomość z pracy

Koleżanki przed rampą do sklepu znalazły kociaka. Zadzwoniły do mnie, bo nie wiedziały co z nim zrobić. Mam fajne koleżanki, ale niestety nie kocie, a koty kojarzą im się tylko ze mną. Nie potrafiły określić ani wieku kota i jedyne co usłyszałam to to , że kot jest ślepy. Trudno mi było powiedzieć im, że maja go olać i zostawić tam gdzie go znalazły, bo to akurat jest miejsce do podjazdu samochodów. Kota zostawiły na portierni. Zaraz po powrocie podjechałyśmy pod sklep i to co zobaczyłam przeszło moje wyobrażenia. Kot z potężnym kk, cały tyłek i łapy w kocich odchodach, kompletnie odwodniony, brudny i na maxa zapchlony. Nie wiem skąd on się tam wziął, ale jedyne co mi przyszło do głowy, to niestety smutny fakt, że w Bytomiu bardzo źle się dzieje z kotami. Wcześniej jakoś nie zdarzały mi się koty w takim tragicznym stanie, a w tym roku to kolejny taki przypadek. Na podwórkach, które znam koty luksusów nie miały, ale zawsze znalazła się jakas osoba, która o nie dbała i jakieś okienko piwniczne, gdzie koty miały schronienie. Teraz coraz częściej ludzie z piwnic nie korzstają i ich stan jest tragiczny, a wspólnoty mieszkaniowe które się potworzyły coraz częściej tępią osoby dokarmaijące koty i skutecznie wybiejają im to z głowy.
Dzięki majkowcowi znalazłam szybko DT dla kotecka, ale w takim stanie nie mogłam go tam dać, bo dom mało doświadczony. Oczywiście zadzwoniłam do naszego nie zawodnego weta w takich godzinach, umówiłam się z nim na 21,30 i pojechałam z TŹ majkowaca do Zabrza. Wet stwierdził w sumie to co ja wcześniej i kotecek dostał oprócz kroplówki mase innych leków z interferonem włącznie. rachunek na ponad 100 zł mam nadzieję, że zapłacą moje koleżanki co znalazły kota

Kocurek ma ok. 3 miesięcy, może trochę więcej, ale to trudno stwierdzić bo jest strasznie zabiedzony. Wszystkie zęby ma mleczne. Po zawiezieniu do DT majkowiec kota wykapała i przezyła chwile grozy, bo kot po kapieli znieruchomiał i myśleli, że zszedł, a jemu chyba po prostu zrobiło się ciepło i miło. Mam nadzieję, że noc przeszła dobrze i czekam z niecierpliwością na wieści. Po kapieli został też odpchlony, bo to co sypało się zniego przypomniało mi Zizu
