Wczoraj napisałam długiego posta w nocy i chyba go "wcięło", bo go nie ma, nie wiem dlaczego.
Budrysek wczoraj zadzwoniła do mnie z wiadomością, że nie widzi kotów, o których rozmawiałyśmy wcześniej z Klaudią, za to jest całe stado nowych, zagubionych, plączących się po okolicy. Ktoś je porzucił, jak śmieci. Klaudia przedwczoraj wracając stamtąd na ulicy znalazła maluszka, czarnego - skóra i kości. Wielka głowa, malutkie ciałko. I mega biegunka. Koteczek był u lekarza - Klaudia zaopiekowała się nim
Dzisiaj telefon od Budrysek - kotów jest bardzo dużo, pytanie: które brać. Zdecydowałyśmy, że trzeba brać te, które wyglądają na najbardziej potrzebujące. Priorytetem w takich sytuacjach są kotki - to one rodzą. Nie potrafiłam odpowiedzieć na pytanie, czy brać biało-bure, biało-czarne, czy może tygryska... jak wybierać do kogo uśmiechnie się los?
Przyjechały. Zagubione, bardzo, bardzo ufne kotki.
Rozglądały się z niedowierzaniem - jakby nie mogły uwierzyć, że koszmar się skończył. Obie zapadły w kamienny sen zmęczonego.
Wygląda na to, że się znają, że ktoś wyrzucił tam stado kotów z jednego domu - może po kimś zmarłym?
Jedna królewna jest biało-czarna, ciekawska. Jest w ciąży.
Druga jest drobniutkiej budowy, biało-bura, wychudzona. Ma wyciągnięte sutki - karmiła jeszcze zapewne kilka dni temu... Widać, że jest zmęczona po ciąży - boczki ma zapadnięte... Gdzie są jej dzieci? Może czarnuszek, którego na ulicy znalazła Klaudia, to jej synek?
Na zdjęciach wyglądają "zwyczajnie" - ot, biało-bura i biało-czarna kotka. Jednak są to bardzo, bardzo słodkie stworzenia, niesamowicie ufne. Nie mogę przestać myśleć o tym, kto je tak po prostu porzucił. Dokąd mają pójść? Trzeba je stamtąd zabierać, po kolei, zanim znikną, zanim po prostu pójdą przed siebie.
To, co teraz najważniejsze, to znajdowanie dla nich domów tymczasowych, bez tego nie uratujemy ich. Dziękuję za wszystkie wpłaty - bez tej pomocy nie mielibyśmy pieniędzy, by o te koty zadbać.
Mar, Naya, raujecie im życie! Od każdej z Was usłyszałam - nie ważne, jaki ma kolor, płeć, ważne, że potrzebuje pomocy. Bardzo Wam dziękuję w imieniu tych kotek - one dzięki temu przytulają się dzisiaj do miękkiego koca, nie do opadłych liści.
Kotki zaraz po wypuszczeniu z transporterka:

Mogę się schować jeszcze na chwilę?

Kotusia w ciąży:

Naprawdę będziesz nam dawać gimpety?

Pozwoliły mi pozaglądać do pysia biało-bura jest raczej młodziutka, biało-czarna to kilkulatka - brakuje jej przednich ząbków, choć te tylne mają tylko niewielki kamień i nie wyglądają na zęby starego kota. Pewnie życie jej nie oszczędzało.
A dzięki Anicie i Tomkowi będę mogła koty przechowywać w dwóch klatkach

Anita, dziękuję Ci za rozmowy i wsparcie.
A mój podwórkowy dziczek, Pum, ciężko choruje, nie wiem, czy nie będę musiała go uśpić
nie pozwolił się dzisiaj złapać - nie był zainteresowany jedzeniem
Mam nadzieję, że będzie można mu jakoś pomóc.