Stworzyłam jego ofertę w poszukiwaniu przede wszystkim dt, który uchroniłby go od eutanazji.
Imię: Parker
Płeć: kocurek
Rasa: europejska
Wielkość: adekwatna do wieku
Umaszczenie: czarne z białym krawatem
Wiek: ok. 5 lat
Stan Zdrowia: dobry
Kastracja / Sterylizacja: wkrótce, na koszt TOZ
Upodobania i nawyki: Witaj. Do tej pory byłem bezimienny, bezpański i bez wzroku. Ale może od początku. Żyłem sobie kilka lat w wolnym środowisku, bez ograniczeń. Chadzałem swoimi ścieżkami i ceniłem sobie niezależność. Nie musiałem nigdzie wracać o danej godzinie, miałem tylko czworonożnych kompanów przedstawicieli mojego gatunku. Jednak coś się zmieniło w moim życiu. Dopadła mnie z pozoru niegroźna choroba, niegroźna, gdy kot ma swojego opiekuna i ma dostęp do leczenia. Zacząłem kichać, kasłać a oczka coraz bardziej łzawiły. Nikt nie przyszedł z pomocą, bo i kto miał przyjść? Do tego niezależnego kota? Z dnia na dzień było coraz gorzej, oczka zaczęły zachodzić mgłą, moje pole widzenia było coraz słabsze. Aż stało się, przestałem widzieć otoczenie. Dla takiego kota jak ja nie ma nic gorszego. Jak sobie poradzę teraz w codziennych czynnościach? Swoich obchodach, w zdobywaniu jedzenia? Nie jestem w stanie uchronić się już przed nadbiegającymi psami, nieprzychylnymi ludźmi. I choć z tymi ostatnimi byłem zawsze na dystans okazało się, że ktoś jednak wyciągnął do mnie pomocną dłoń. Trafiłem do schroniska i wiecie, co jest najgorsze? Że nawet nie wiem jak ono wygląda, ograniczono mi przestrzeń. Poczułem coś, czego nigdy nie zaznałem: ciepło ludzkich rąk. Ktoś coś zaczął robić z moimi oczkami, jakieś przemywanie, zakrapianie, pielęgnacja. Zacząłem czuć ulgę, może jeszcze uda się przywrócić się im, choć w pełni sprawność? Z tego, co słyszałem moje losy są niepewne, na wolność nie mogę już wrócić, bo zginę pod kołami samochodu, w paszczy psa bądź nieprzychylne osoby mogą zrobić mi krzywdę. Pani, która się mną zajmuje powiedziała, że muszę szukać domu. A co to jest dom? Nie wiem, ale z tego, co zdążyłem wywnioskować to miejsce, w którym moje życie nie będzie zagrożone. Najgorsza jest ta niepewność. Być może nie odzyskam wzroku, z czym nie mogę się pogodzić. Dla mnie jest to tragedia, tak naprawdę koniec życia. Stałem się niepełnosprawnym kotem, który jest zależny od człowieka. To od dwunożnego teraz zależy moje życie. Być albo nie być, oto jest pytanie. Lepsze życie w domu, o którym tylko ciągle słyszę czy odejście z tego świata? Dasz mi szansę na poznanie tej pierwszej opcji? Poszukuję miejsca, w którym będę mógł się zatrzymać tymczasowo do momentu znalezienia prawdziwego opiekuna. Straciłem coś, co znałem, wolny świat. Ale mogę zyskać coś nieznanego-bezinteresowną miłość oraz opiekę od człowieka. Mówią, że trzeba postawić wszystko na jedną kartę. Ja stawiam, nie mam nic do stracenia! Poszukuję..... Ciebie!
Miejsce pobytu: Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie
Uwagi: ferta TOZ, dodano 05.08.2010r. Kocue przebywa aktualnie w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie. Adopcja za pośrednictwem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami O/Szczecin jest bezpłatna, kocurkowi przysługuje bezpłatna wizyta lekarsko-weterynaryjna w Lecznicy TOZ, podczas której nowy właściciel może dowiedzieć się wszystkiego o stanie zdrowia adoptowanego zwierzaka i skonsultować z lekarzem dalsze postępowania w zakresie żywienia i pielęgnacji.
Kontakt: Opiekunka Magdalena tel. 510-244-149 adresem e-mail:
internet.toz@o2.pl bądź numerem GG: 20231936