Los wybitnie go nie oszczedza...
Najpierw urodzil sie w jakiejs pseudohodowli i zyl w niej kilka miesiecy, potem trafil do pewnej kobiety, ktora wlasnie 3,5 roku temu oddala go z powowodu ciazy, a teraz traci swoj dom , bo jego wlascicielka wyjechala do anglii....
Dla kazdego kota utrata domu to koszmar, ale jemu bezpieczenstwo i stabilizacja jest potrzebne wyjatkowo

Jest kochanym , przemilym kotem.
Adopcji przeprowadzilam juz na prawde wiele i przy niewielu mam lzy w oczach, ale pamietam dokladnie jak zabieralam Rudaska z jego domu i wiozlam do adopcji... stal na srodku obcego miejsca i krecil sie w kolko... nie wiedzial gdzie i dlaczego jest


Los i ludzie go nie oszczedzaja...
Mamy czas do konca lipca na znalezienie mu nowego domu.
Nie wiem co jeszcze na razie napisac bo rece mi opadly

Zdjecia:



