Frotka ogólnie dobrze. Ale rana po sterylce się paprze...
A dzisiaj, po 3-tygodniowym poszukiwaniu transportu do Zgierza wreszcie się udało
Ale od początku.
W Zgierzu byłam na 16.30 w międzyczasie dzwoniła Borówka16, ale już nawet nie pamiętam co mówiła

, bo jak zobaczyłam te wszystkie biedne, brudne, osr... koty, to zaczęłam tak ryczeć, że nic do mnie nie docierało

. Podjechaliśmy pod miejsce bytowania kotów, patrzę, są jakieś inne koty, których wcześniej nie widziałam, w sumie na 3 kontenerach na śmieci leżało ok. 10 kotów. Ciężarna biała kotka się okociła

. Mam straszne wyrzuty sumienia że wcześniej jej nie złapałam, tym bardziej że dzisiaj pierwsza pchała się do klatki, ale musiałam ją odganiać, bo kto został by z maluszkami ?
Pierwsza złapała się malutka, na oko 5-mies. prawie cała biała kotka. Właściwie to wlazła do klatki łapki jak ją jeszcze trzymałam, bo zastawiłam wcześniej i tylko chciałam postawić. A mała hyc do klatki i siedzi
Przełożyłam ją do kontenera i zapakowałam do samochodu. No i niestety nie jest dzika

. Nie siedziała w kącie kontenera przestraszona tak jak inne dzikusy, tylko ciekawie chodziła po całym kontenerku, rozglądała się, nawet nie syknęła, nie fuknęła, nawet jak wkładałam palce do klatki. Uszy ma w fatalnym stanie, są wykręcone i czarne, wyglądają jakby siedziały na nich małe czarne robaki

. Jest tak brudna że do końca nie wiedziałam jaki ma kolor futerka

. Łapki ma żółte od moczu, wygląda to jakby siedziała cały czas w kałuży moczu

. Cuchnie okropnie

. Na razie ulokowałam ją w kontenerku w piwnicy (wystawową klatkę mi ukradli). Jutro chyba będzie miała sterylkę, o ile nie jest za młoda.


Później było już pod górkę. Zaczął leciutko padać deszcz. Wokół klatki kręcił się czarno-biały kocurek i karmiąca kotka. Kocurek nie chciał wejść do klatki, usiadł z tyłu i próbował wyciągnąć jedzenie łapką

. Biała karmiąca kotka pchała się do łapki, ale musiałam ją odganiać

. Ale na nią też przyjdzie pora. I na kociaki. Deszcz zaczął lać jak nie wiem, nic nie widziałam. Zamiast wsiąść do samochodu stałam jak głupia i patrzyłam czy coś się złapie. Tak lało że nie widziałam klatki. Nie wiedziałam czy podejść, bo kocurek wchodził już, ale nie wiedziałam czy zamknął. Trochę jeszcze postałam i poszłam. I jest

. Piękny, biało-dymny (ale z tych ciemnych dymnych, z daleka wyglądał jakby był czarny), z czarnym noskiem

. Piękny

. Ale sierść w fatalnym stanie

. Śmierdzi...

. Nie przyglądałam się mu za bardzo, bo bardzo się bał, na szczęście większy dzikus od malutkiej, ale też nie wiem czy do wypuszczenia...

Kurcze, te wszystkie koty tam są takie piękne, większość raczej oswojonych, ta karmiąca dzisiaj powąchała mi rękę

. W dodatku tam nie jest 6 kotów, tylko z 16, jeśli nie więcej. Dzisiaj siedziała jakaś inna koteczka w ciąży, ale bała się podejść do łapki, bo odganiał ją ten złapany kocur. On też jest chyba młody, ale to jutro wet oceni.
Boże, gdzie ja te koty umieszczę

. Rodzina już mi dzisiaj zrobiła awanturę, że mam się wynosić z domu

.
Nie znacie może jakiegoś taniego mieszkania w Łodzi ? Gdzie mogłabym sobie mieszkać z kotami... Albo dom z ogrodem od razu

.
Frotka musi znaleźć szybko domek, jakiś fajny domek, to wtedy wezmę chociaż tą malutką białą do siebie do pokoju. A kocurka najwyżej się wypuści, chociaż nie wiem czy dam radę... Słaba jestem
