» Sob mar 20, 2010 17:31
Re: <><><><><><><><> "KOCIA MAMA" ZAPRASZA <><><><><><><><>
Problemem każdej fundacji, jest to, iż zawsze ma za mało wolontariuszy i pieniędzy na leczenie podstawowe i karmę. My też borykamy się z takimi problemami, chociaż na dzień dzisiejszy mamy dosyć dobrze rozwinięty wolontariat i co raz więcej domów tymczasowych.
Staramy się jak możemy. Wolontariusze nie są pozostawieni sami sobie. Mają zapewniony żwir, karmę dla kota i pakiet badań jakie nasi lekarze uznają za słuszny. To od nich zależy, jakim testom poddawane są nasze koty:)
My nie będziemy pouczać naszych zaufanych wetów, bo nie mamy do tego ani podstaw, ani takiego wykształcenia. Ufamy im i postępujemy według ich zaleceń.
Dla osób z poza Łodzi, wyjaśniamy; pomagamy w łapaniu kotów wolno-żyjących przede wszystkim osobom starszym, chorym i nieporadnym, dlatego też nie możemy brać odpowiedzialności za to, że kotka nie została wysterylizowana nie będąc w ciąży, bądź w we wczesnej ciąży. Proza życia, nie zawsze zdążymy z pomocą przy złapaniu kotki na czas.
Organizm każdego ssaka i kotki także, przygotowuje się do porodu poprzez poszczególne etapy ciąży- ponieważ na forum wypowiadają się weci, sądziłam, że o tym pisać nie muszę, że zrobią to za mnie osoby bardziej kompetentne w tym temacie.
Kotka poddana sterylizacji aborcyjnej w wysokiej ciąży narażona jest na powikłania i to bardzo poważne. Cięcie jest o wiele większe, występuje konieczność podawania leków na spędzenie pokarmu - co w przypadku kotek dzikich dopiero jest ogromnym stresem.
Przypominam, że nasza fundacja, jako jedna z nielicznych sterylizuje koty dzikie (nie mylić z bezdomne, nie każdy bezdomny kot jest "dzikiem"). I w przypadku sterylizacji takiej kotki, opieka nad nią po operacji (w przypadku powikłań) jest horrorem dla opiekuna tymczasowego i dla samej kotki.
Poza tym nasz kodeks moralny nie pozawala usypiać żywych, zdrowych kotów, każdy ma prawo do życia według własnych zasad moralnych.
Sterylizujemy, ale nie mamy na celu czynić tego za wszelką cenę a już na pewno nie za cenę życia, czy zdrowia kotki.
Odnośnie dwóch kotek z dziećmi.
Mamy w tej chwili 2 kotki. Jedna jest u Grażyny i jest to kotka, którą przyniosła do domu, bo najprawdopodobniej ktoś kotką kotkę wyrzucił. Kotka jest domowa, łagodna. Grażyna znalazła ją, jak karmiła dzikie koty w parku. Działo się to w sobotę wieczorem, a kotka okociła się w nocy z niedzieli na poniedziałek. Nie jest w klatce, mieszka w domu.
Kocięta są zdrowe, jest ich pięcioro, będą z nami do 7 tygodnia a nie3 miesiące:))
Nie ma potrzeby trzymać ich dłużej, jeśli nie zajdzie taka konieczność.
Druga kotka, to dzika kotka("polowałyśmy" na nią 3 lata!!!!!!!!!). Maluchy są cztery. O złapanie kotki poprosiła nas Pani Janeczka, starsza pani, chodząca o laskach, która dokarmia koty. Ponieważ kocica była wyjątkowo sprytna i bardzo dzika, udało nam się ją złapać dopiero, kiedy już się okociła. Teraz kotka jest u Doroty i nie siedzi w klatce. Mamy do dyspozycji pomieszczenie gospodarcze, w którym przebywa wraz z małymi. Nie wykazuje stresów, niepokojów czy oznak, że ma depresje. Poddana zostanie sterylizacji dopiero jak wykarmi małe i zgubi pokarm.
Kolejne wyjaśnienie
Nie mamy wpływu na kolor kotów, które są pod naszą opieką:) Generalnie każda osoba w Łodzi wie, że ja kocham koty bure:).nie posiadam żadnego rasowca, mam tylko ułomnego Pitusia, który być może ma jakąś domieszkę kota norweskiego, ale z uwagi na upośledzenie ruchowe został moim kotem:)
W sprawie ogłoszeń na KM.
Wyjaśniam po raz kolejny, z tego co wiem, my jesteśmy jedyną fundacją, która użycza swej strony osobom, które uratowały koty i proszą o pomoc w adopcji. Nie mamy na te koty umów, często z naszej pomocy korzystają osoby z innych fundacji i nie mamy im tego za złe.
Wiemy, że nasza strona jest często odwiedzana i dla osób z nami nie związanych, ogłoszenie się na naszej stronie z kotem, daje mu większe szanse na znalezienie domu.
Na wszystkie dane liczbowe publikowane na stronie posiadamy dokumenty .
Iza Milińska
ps
Nie możemy odpowiadać za wpisy osób z Łodzi, które z przyczyn nam niezrozumiałych, specjalnie prowokują spięcia i konflikty, dlatego nie dziwimy się krytyki osób z innych miast.
Szkoda, że łódzkie osoby, kochające koty nie zauważyły, iż jako jedyna fundacja posiadamy lampy bakteriobójcze do likwidacji zakażonego środowiska i inkubatora do opieki nad maluchami bez matek - to też jest opublikowane na stronie - z tego widać, iż każdy czyta, to co chce przeczytać.
