Cholerka, niby na zwolnieniu jestem, a ciągle nie mam czasu.
Co jest??
Fakt, jestem spowolniona przez parę kilogramów na brzuchu, które uwielbia się wiercić, jak chcę spać...

No ale żeby aż tak??
Na szczęście kwiestia mieszkania prawie dograna, teraz tylko czekać na kredycik

. I go spłacać do emerytury

. Przeprowadzka pewnie koło lutego...
Bruno dziś rano zwowu wpakował się do łóżka, uwalił się między nami i przewracał z boku na bok, żeby po równo obdzielać łaskami swymi i przytulać się do nas. Oczywiście barankowanie śpiących rąk, które przestawały głaskać oraz mruczenie na pełen regulator też było grane.
Lunka w tym czasie spała w szafie wnękowej, w najgłębszym kącie

.
Dieta cały czas trwa. Koty chyba do tej pory nie przestawiły się na czas zimowy...
Choinka ciągle stoi w pudle, z przygotowaniami świątecznymi ciągle w proszku (no, prawie, pierniczki i kruche ciasteczka ciągle przechodzą degustację

).