Mysia "To nie mój kot" odkarmiamy i chuchamy :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 07, 2009 23:59 Mysia "To nie mój kot" odkarmiamy i chuchamy :)

ObrazekObrazekObrazekObrazek
Mysia, do dzisiaj bezimienna, trafiła w moje ręce po raz pierwszy w sobotę. Była nieprzytomna, w stanie przedagonalnym, o niemierzalnej temperaturze, bardzo odwodniona. Przynieśli ją ludzie obok których posesji się urodziła na początku września. Ponoć rano jeszcze biegała.
W sobotę po kroplówce - ciepła glukoza - odżyła. Wczoraj cześć kroplówki dostała w lecznicy, resztę miała dostać w domu, ale nie potrafiono jej podać. Już wczoraj pytano czy można wyjąć już wenflon.
Dzisiaj po raz kolejny usłyszałam "to nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam, on jest bezdomny" oraz "czy można już wyjąć ten wenflon, bo przecież my 3 dni już tu jeździmy, czas żeby organizm zaczął sam walczyć".
Po usłyszeniu tego, nie mogłam kota oddać.
Plan jest taki, że doprowadzam kota do stanu używalności i albo oddaję "przygarniaczom" albo szukam mu domu.

Kotka ma ok 3,5 miesiąca a waży tylko 510g. Jest koszmarnie chuda. Ledwo stoi na nóżkach, sika pod siebie.
Je jak odkurzacz. Pije wodę sama. Wygrzewa się na poduszce elektrycznej - foto :)

Do adopcji mam nadzieję już wkrótce.

Gdyby ktoś chciał wspomóc leczenie małej, zapraszam na PW.
Jak się wyrobię, to powystawiam coś na allegro.

EDIT
Dotychczasowe wydatki :
83zł w lecznicy - za leki i za karmę Weaning i Growth
40zł za tacki mokrego
115zł wykup Mysi czyli jej początkowe leczenie płacone przez "opiekunkę"
85zł karma RC Kitten
40zł szczepienie
RAZEM 363zł
Wpłaty :
300zł Ciocia z Miau - jak chce być imiennie to proszę o informację :)
35zł Wujek Vister
50zł Wujek Sambor
30zł Wujek Pigla
Razem : 415zł
Zostało : 52zł

Wszystkim bardzo dziękuję za pomoc :)

Zdecydowałam że te 52 zł pójdą na spłacenie długu za zabieg Załamki/Kebaba z tego wątku : viewtopic.php?f=1&t=105936&p=5433617#p5433617


Ewa Zygmunt
nr konta : 50 1020 5558 1111 1603 8420 0174 PKO BP Inteligo
z dopiskiem "Mysia"
Ostatnio edytowano Pon sty 11, 2010 19:17 przez bluerat, łącznie edytowano 6 razy
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Wto gru 08, 2009 9:56 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Jest śliczna :1luvu: oby doszła do siebie i znalazła dobry domek :ok:
www.mintandlavender.pl

lawenda99

 
Posty: 3016
Od: Nie lip 22, 2007 16:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 08, 2009 20:19 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Koteczka stabilna, ale bardzo słaba.
Robi normalne kupki, apetyt zmienny, ale raczej je, ma takie zrywy.
Dzisiaj dostała pierwszą dawkę Pyrantelum.
Ona jak na swoje 3,5 miesiąca jest bardzo maleńka i koszmarnie wychudzona, myślę cały czas co może powodować ten stan, czy tylko KK i robaki [domniemane, nie badałam kału] czy też może jakaś wada genetyczna.
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Śro gru 09, 2009 11:27 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Podrzucę!

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29533
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 09, 2009 23:14 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Dzisiaj po drugiej dawce pyrantelum wyszły z kupą chyba ze 4 glisty.
Mała w lecznicy cały czas śpi, chowa się pod polarkiem, w domu się ożywia, właśnie wcina RC Weaning, bardzo jej smakuje.
Wenflon już przecieka, jutro się okaże czy zakładamy nowy, czy też może uda się już bez kroplówek.
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Czw gru 10, 2009 9:29 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Mysia szuka domu!

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29533
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 10, 2009 9:55 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

dzisiaj obudziło mnie ugryzienie w palec - Mysia chciała się bawić :)
trochę popolowała na moje palce, pogryzła, połapała pazurkami
oczka są dzisiaj żywsze, nie są już zamglone

właśnie dostała kroplówkę, tym razem podskórnie i zostaje w domu, z wujkiem Leonkiem i Irysiem
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Czw gru 10, 2009 20:21 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Dzień minął spokojnie, ponoć cały dzień spała.
Moje łóżko wygląda ciekawie : kuweta, podkłady higieniczne, gumowane prześcieradło, miseczki z jedzeniem, a w środku tego poduszka elektryczna i mały kot :)
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Czw gru 10, 2009 20:49 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Czyli można mówić o ostrożnym optymiźmie? :) :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 10, 2009 20:50 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Bluerat, jak dobrze, ze to maleństwo trafiło na Ciebie!
Paluszek
 

Post » Czw gru 10, 2009 21:11 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Tak, bardzo ostrożny optymizm. Najbardziej to ugryzienie w palec mnie ucieszyło. Bo to przecież jeszcze kocie dziecko, ma szaleć, bawić się, skakać, wspinać, a ona bidulka nie ma siły.
Za chwilę kroplówka na noc.
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Czw gru 10, 2009 21:15 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

Śliczna Mysia - odkurzacz :1luvu: Miała szczęście, ogromne!
Za nocną kroplówkę i zdrowie malutkiej!
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Pt gru 11, 2009 10:05 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

:)
www.mintandlavender.pl

lawenda99

 
Posty: 3016
Od: Nie lip 22, 2007 16:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 12, 2009 0:10 Re: Mysia "To nie mój kot, ja go tylko przygarnęłam" szuka domu

ObrazekObrazek

Małej przybyło trochę siły - chodzi już do kuwety robić większe rzeczy, siku nadal potrafi wylądować w łóżku na kocu. W nocy miałam na łóżku małą kuwetę i było ok, wszystko do kuwety. Rano obudziło mnie grzebanie :)
Apetyt dopisuje, glist w kupie na razie więcej nie widziałam.
Dzisiaj wieczorem po powrocie z lecznicy zaczęła się wylizywać=myć, a potem pobawiła się piłeczką z piórkiem, co widać na zdjęciu. Nie ma jeszcze siły na długą zabawę, ale to już spory postęp.

Mam problem.

Rozmawiałam dzisiaj z "właścicielką" Mysi. Nie była to miła rozmowa. Chodzi oczywiście o pieniądze.
Napisze wszystko od początku :
W sobotę mąż tej pani i syn przywieźli umierającą Mysię - wychłodzona, odwodniona, nieprzytomna. Cudem udało się ją zawenflonować, po ciepłej glukozie odzyskała przytomność, zaczęła coś jeść. Kotka 3,5 miesięczna, ze stałymi jedynkami, ważąca 510g zamiast ok 1500g.
Z opowieści wynika że kotka pojawiła się z matką koło ich domu pod koniec września. Nie wiem kiedy zabrali ją do domu, czy w ogóle zabrali, w każdym razie twierdzili że w sobotę rano jeszcze biegała. A o 10 przywieźli "szmatkę".
Kotka została pod kroplówką i popołudniu w sobotę przyjechała już ta pani z mężem. Od pierwszego zdania wiedziałam że będą problemy. "Kotka nie jest jej, ona ją tylko przygarnęła", "ile ona musi mieć ten wenflon i po co", dlaczego to tyle kosztuje, przecież to nie jej kot itp

Ponoć byli z kotką jakiś czas wcześniej bo ropiały jej oczy, dostała jakieś krople, została odrobaczona i odpchlona - nie ma śladu po tej wizycie w komputerze.

W sobotę zapłacili 44zł za wizytę z kroplówką i lekami, plus saszetki Kitten z Royala.
W niedzielę przyjechali na kontynuację, kotka dostała część kroplówki, resztę miała dostać w domu - ale państwo nie potrafili podłączyć. Zapłacili 36zł
W poniedziałek przyjechała pani, od wejścia z pretensjami ile ona jeszcze będzie musiała z tym kotem jeździć, chciała żeby zdjąć już wenflon i "niech organizm sam walczy".
Kotka sikała pod siebie, nie miała siły chodzić, wypadnięte trzecie powieki - widać jej stan na pierwszych zdjęciach które zrobiłam.
Poprosiłam panią żeby zostawiła kota na kroplówce i przyjechała popołudniu.
W międzyczasie zadecydowałam sama, że zabieram kotkę do domu, bo jeżeli ma żyć to trzeba ją intensywnie leczyć przez 1-2 tygodnie albo i dłużej. Kończyłam pracę o 16, nie miałam telefonu do tych ludzi, więc jak przyjechali to kota ani mnie już nie było.
Poprosiłam o kontakt telefoniczny w piątek.
Pierwszy telefon dzisiaj odebrała koleżanka (przed moim dyżurem) - pani pytała o stan kota. Koleżanka powiedziała że trochę lepszy, ale słaby i nadal wymaga leczenia, zgodnie z prawdą zresztą, oraz zapytała czy pani będzie chciała zabrać kota czy mamy szukać mu domu. Pani niemiło odpowiedziała że ona pyta o stan kota a nie będzie odpowiadać czy go zabierze czy nie.
Drugi telefon odebrałam ja - że pani "zainwestowała w kota i dzieci go bardzo chcą", że nikt jej nie zapytał, czy ona się zgadza na leczenie kota i zabranie go przeze mnie do domu (zgodne z prawdą, sama o tym zadecydowałam żeby ratować kota).
Pytała ile to będzie kosztowało. Zgodnie z zaleceniami szefa powiedziałam 10-15zł/dzień, ale odpowiedziała że mam jej zejść z ceny do 5zł/dzień albo ona jutro przyjeżdża po kota.
Próbowałam zaproponować ponownie szukanie kotu domu i że wtedy nie musiałaby płacić za żadne leczenie, ale się nie zgodziła bo "ona już w kota zainwestowała 150zł" (wg mnie 44+36=80) i ona chce kota bo "dzieci się przywiązały". No tak - jak patrzyły na zagłodzonego kota od września to się przyzwyczaiły :/
Jak powiedziałam że w poniedziałek zadecydowałam o zabraniu kota, bo wymagał intensywnego leczenia i kroplówek, to odpowiedziała że wie, że oni nie podali w niedzielę kotu kroplówki, bo nie potrafili, "ale przecież oni nie muszą tego umieć" z taką chamską hardością.
Koniecznie chciała wiedzieć ile leczenie będzie trwało - ale kot to nie maszyna że powiem że za 3,5 dnia będzie naprawiony, jakoś nie chciała mi chyba wierzyć.
Kolejny termin to przyszły tydzień, mam do niej zadzwonić.
Jeżeli Mysia będzie się czuła dobrze, to ok, oddam ją. Ale co jak nie będzie silna? Przecież oddanie jej do tego domu to wydanie na zmarnowanie :( bo jej życie jak widać przeliczone jest na pieniądze, aktualnie warte jest dla tej pani 5zł/dzień.
Jeszcze w poniedziałek chciała zdejmować wenflon i wypuścić, a dzisiaj ponoć kot ma miejsce w kuchni i dzieci na niego czekają.

Podłamałam się.

Macie jakieś pomysły? Myślałam nad wykupieniem kota.

Jak się zabezpieczyć przed takimi sytuacjami na przyszłość? Bo pewnie na mojej drodze stanie niejeden zwierzak, którego trzeba będzie odebrać właścicielom :( czy też ratować przed właścicielami, zwierzak którego da się uratować, ale trzeba do tego chęci i wkładu fizycznego, czasowego i finansowego, których "opiekunom" szkoda poświęcić.
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Sob gru 12, 2009 0:35 Re: Mysia "To nie mój kot, ja Tylko przygarnęłam" RADA PILNIE !

Smutne :( I jak to chce kota, podobno to nie jest jej kot :evil:
Oddać Mysię tej babie to zgroza. Po tylu staraniach?
Może powiedzieć, że kotki stan nie jest stabilny i wymaga intensywnego leczenia? W związku z tym etyka lekarska nie pozwala na wydanie jej?
Albo faktycznie wykupić i szukać później dobrego i normalnego domu?
Wiesz, gdybym to ja walczyła z takim babskiem to bym sobie poradziła,ale przecież walczyłabym jako prywatny człowiek, nie mam pojęcia czy jako wet jesteś w jakiś sposób w takiej sytuacji ograniczona :(
W każdym razie gdybyś sięzdecydowała na wykupienie, o Cię wspomogę.
Mysia, koteńko, trzymaj się :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 18 gości