Dziękuję Wam bardzo.
Czasem tak się jakoś wszystko wali. W moim życiu bardzo dużo się działo, i bardzo trudno się działo. W końcu widzę światełko i wydawało mi się, że jeszcze kilka kroków i zacznę jakiś nowy rozdział, może trochę spokojniejszy, trochę zadbam o siebie. Tymczasem znowu się plącze i jestem już na prawdę bardzo zmęczona.
Martwię się trochę Charlisiem i moją sunią. Wydaje mi się, że obu wracają bóle stawów. Charliś był kilka dni na tolfedynie i poczuł się wyraźnie lepiej. To trwało jeszcze z tydzień potem. Teraz znowu nie wyraźny. Prawdopodobnie od poniedziałku przejdziemy na Metacam tak mówił wet, że o ile nie przejdzie po tolfedynie na dłuższy czas, to będzie przez jakieś trzy tygodnie metacam (chyba, może nazwy pomyliłam

).
U Kajtusi podobna sytuacja. Przeciwbólowe działały, gdy przestała brać, znowu to samo. Też ma dostać leki. No cóż, Kajtusia staruszka już, a Charliś to w ogóle układ kostny ma do niczego

. Do tego wywichnął bioderko. Chodził już słabiej, ale ostatecznie chyba do końca pogorszyło się gdy miał te straszne ataki i miotało nim, mógł się uderzyć, a ma słabe stawy.
Wet mówi, że u zdrowego kota zrobiłoby się operację, ale Charliś jest za słaby, wet boi się, że moglibyśmy mu bardziej zaszkodzić niż pomóc
