» Czw paź 22, 2009 23:04
Re: DT Matahari- Maluchy na wydaniu
kiepsko słychać raczej... Brodzia uszkodziła - najprawdopodobniej - oczko w trakcie zabaw... jutro będziemy wybarwiać i diagnozować, dziś było zbyt spuchnięte na takie zabiegi, już jest lepsze... rano pytałam Tiris, czy te koty muszą wszędzie wymiotować (użyłam innego słowa), bo rano nic innego nie robiłam jak tylko sprzątałam pawiki po domu... i nie wiem dlaczego, ale bardzo to Tiris rozbawiło...
Gabryś ma pęcherzycę skóry, chorobę autoimmunologiczną... nieuleczalną... niezaraźliwą... to znalazłam w necie - "Choroba o podłożu autoimmunologicznym (autoagresja) polega na odpowiedzi odpornościowej organizmu na własne tkanki, tj. występuje bez udziału alergenu z zewnątrz. Do najbardziej znanych tego typu schorzeń u kotów należą pęcherzyca i liszaj rumieniowaty. Na szczęście stosunkowo rzadko one występują. W przypadku pęcherzycy występują przewlekłe wykwity skórne w postaci pęcherzyków, umiejscowione głównie na wargach i wokół oczu. Po ich pęknięciu powstają płaskie zapalne wypryski i owrzodzenia. Liszaj rumieniowaty charakteryzują raczej łuski i strupy występujące głównie na uszach i łapach. Jednak niemożliwe jest rozpoznanie choroby wyłącznie na podstawie zmian skórnych. Konieczne jest wykonanie badań laboratoryjnych, zwłaszcza jeśli ma się do czynienia z chorobami przewlekłymi, połączonymi z wtórnymi zakażeniami bakteryjnymi. Często diagnoza opiera się na kolejnym wyeliminowaniu wszystkich innych schorzeń, które mogą wywoływać podobne zmiany na skórze. Jest to więc w przypadku chorób skórnych bardzo pracochłonne i długotrwałe, a także znacznie obciąża kieszeń właściciela kota. Trzeba też dodać, że leczenie już rozpoznanego schorzenia jest również długotrwałe." u chłopaka zmiany dotyczą również okolic odbytu... nie je i nie pije, bo go boli... zabiego powodują kolejny stres i kółko się zamyka... ale jest trochę lepiej wygląda niż wczoraj... jutro poproszę weta o nawodnienie chłopaka i podanie mu bomby energetycznej podskórnie...
Kizi dzisiaj wszystko przeszkadza i nic nie pasuje... łazi i wrzeszczy, jak również tłucze inne footra... Melisa przeprowadziła się do pokoju na sofę... Marusia cicha i spokojna... Bajer przegnany z antresoli przez Teklę... Bazyl schudł... Mikuś nawyzywał mnie dziś jak w ciągu dnia ośmieliłam się wejść na antresolę... Filemon lepiej, leukocytoza u chłopaka, inne parametry w normie... Duduś zsocjalizowany całkiem ze stadkiem... Spacjol na widok Bazyla stawia irokeza i przeklina jak rzadko... Poznaniaki mają się świetnie, apetyty im dopisują, bawią się jak małe kociaki... Czarna okupuje kaloryfer w kuchni na zmianę z Filemonem, kaloryfer w pokoju zajmuje stale Rysia, a w porywach Ripley i Bajer... białaczkowce mają się dobrze, żadnych chorób, ciałka nabierają - Omar to już kawał kota, Żurawinka go goni, ale widać różnicę w stosunku do Szarlotki... Rata wieczorem bardzo dobrze wie, po co ją wołam i jak ma się zachować - wchodzi szybko do śluzy i czeka, a potem woła, żeby ją wypuścić... Robale rosną i rośnie ich upodobanie do namolności - szczególnie u Rumby... Świstaka coraz częściej widuję na dole bez towarzystwa Mikusia... Frodo jak to Frodo - wyalienowany z tłumu...
wieści od Ciri mam w zasadzie na bieżąco - wzięła go babka ze sklepu metalowego, gdzie średnio raz na tydzień jestem - wieści są rewelacyjne, wszyscy zadowoleni... Ciri grzeczna, odreagowała już stres adaptacyjny... dostałam fotki Rambo, chętnie bym je wstawiła, jak i fotki Dudusia, ale najpierw muszę usunąć część starych zdjęć z fotosika, żeby wstawić nowe... a czasu jak na lekarstwo...