Nie rzucajcie kamieni w ......

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 01, 2008 9:02 Nie rzucajcie kamieni w ......

licznie zakoconych.

Postanowiłam podjąć ten temat, gdyż on wciąż powraca nie tylko w oddzielnych wątkach ale wciąż przemyka tu i tam, przewija się między wierszami. Tu i ówdzie pojawiają się pełne troski wypowiedzi, „racjonalizatorskie” pomysły typu: „opodatkować ich”, czy wręcz różne złośliwe uwagi. Gdy tylko padnie jakieś zdanie o większej ilości zwierząt pod opieką, niektórym natychmiast zapala się czerwone światełko. Zaznaczam, że mój wywód nie dotyczy domów, gdzie koty się rozmnaża, gdzie żyją w drastycznych warunkach, gdzie są zaniedbane i niedożywione, gdzie dzieje im się krzywda.

Faktem jest, że w większości wypadków „kolekcjonerami” są karmiciele. Dlaczego? Bo to oni chodzą kocimi ścieżkami. Docierają do piwnic, starych szop, zakamarków, grobowców, gdzie kocich nieszczęść bez liku. Bo to oni są na pierwszym froncie kocich chorób, wypadków, prześladowań, sieroctwa maluszków, itp. Bo jak ma sie na co dzień do czynienia z dużą ilością dziczków, to nie dziwne, że często napotyka się na sytuacje, że jakiś kot zachoruje, ze wpadnie pod samochód, że przybłąka się jakiś skrzywdzony domowy wyrzutek, itp. Jak chce się pomóc, to nie ma na co czekać, wypatrywać czyjegoś zmiłowania, tylko trzeba szybko reagować. I często jest tak, że te wzięte okazują się zupełnie nie adopcyjne. Zostają na zawsze. Taki jest proces powstawania wielozakoconych domów i nie ma nic wspólnego z jakąś psychopatyczną manią wyłapywania ulicznych kotów, jak mogłoby sie zdawać czytając niektóre wątki na forum.

Tymczasem niektórzy krytykanci nigdy nie zbliżyli się do dzikiego kota. (Są tacy, którzy sami to przyznają). Czasami jak czytam forum, mam wrażenie, że obraz osławionej kociej wolności jest mocno wyidealizowany. Że dzikie koty chodzą sobie po zielonej trawce, wygrzewają się w słoneczku, smaczne jedzonko czeka w miseczkach, na zimę ciepły kaloryferek w piwnicy. A tu przechodzi sobie kolekcjonerka: „ O,ładny kotek!” I cap go do przepełnionej już kotami, buzującej bakcylami i wirusami, brudnej chałupy.
Tymczasem kocie wolne życie to z reguły:
-zapchlone i zgniłe piwnice, chłodniejsze niż zimowa temperatura na zewnątrz, gdzie koty tracą oczy od chronicznych infekcji i wirusów. Gzie nowe pokolenia rodzą się wśród szczątków i szkieletów poprzednich pokoleń, w szczurzych i mysich odchodach, w stertach rozpadających się rupieci.
-zlodowaciałe grobowce, które często stają się kocimi porodówkami i grobami zarazem.
-betonowe podwórka- studnie, o powierzchni kilkudziesięciu m kw., bez możliwości wyjścia, bez skrawka zieleni.
-zasyfione, walące się szopy, garaże, komórki, śmietniki
-krzaki pod chmurką, dołeczki w ziemi, gałąź na parkowym drzewie.

Biorąc to pod uwagę zróbmy rachunek zysków i strat. Czy koty żyjące w warunkach podobnych do wymienionych powyżej mają dobrą karmę, są odrobaczane, szczepione, itp. Nie! Więc trafiając nawet do domu nisko uświadomionego czy ubogiego, gdzie nie są szczepione czy karmione marketowymi puszkami kompletnie NIC nie tracą. A czy coś zyskują? Jak najbardziej, tak. Zyskują ciepłe schronienie, miękką poduszkę, pełną miskę (nawet z badziewną karmą ale miejmy wciąż na uwadze, że one głodowały lub jadły śmietnikową zgniliznę), leczenie, bezpieczeństwo i miłość człowieka. I dla tych kotów to jednak jest ratunek, szansa na dalsze życie. Bo przecież zabierając danego kota do domu, nie bierzemy radzących sobie, zdrowych tylko te, dla których wyrwanie z miejsca bytowania jest sprawą życia lub śmierci (chore, ranne, osierocone, itp). Niektórzy zdają się o tym nie pamiętać. Jak również o tym, że bywają sytuacje, kiedy zostawiwszy kota tam gdzie jest, skazujemy go na śmierć. Że czasami samo zabranie go jest ocaleniem.

I niedorzecznym jest dla mnie, padający często argument, że jak kogoś nie stać na utrzymanie pewnej liczby kotów, to nie powinien ich zabierać. Idąc tym tokiem myślenia, to nikt na forum i poza nim, nie powinien prosić o pomoc na leczenie tymczasa, no bo skoro prosi, znaczy, że go nie stać, to nie powinien go ratować. Podobnie rozumując, nie miałyby racji bytu żadne fundacje, bo po co rozpoczynać działalność skoro danej osoby nie stać na jej prowadzenie. Tymczasem aby robić coś pożytecznego na większą skalę musimy czasami fundusze pozyskiwać ( i taki jest sens fundacji). I my też często nie mając wystarczających środków finansowych, robimy cos na wyrost, wierząc, że je zdobędziemy.

Dlatego apeluję, nie po raz pierwszy zresztą, nie wydawajcie surowych osądów wobec wysoko zakoconych, nie rozliczajcie ich z metrów kwadratowych, bo nie one są jedynym wyznacznikiem szczęścia kota. Już pisałam kiedyś, są domy, gdzie jeden rezydent nie ma takiej opieki jak duża gromada w innym.

I nie chodzi tu o żadną licytację na forum, kto ile. Bo uratować jedno życie ,to tak jakby zbawić cały świat. I ja mam wielki szacunek, do wszystkich, którzy próbują ratować na miarę swoich sił i możliwości. Ale proszę niektórych, nie uważajcie się za lepszych dlatego, że dajecie danemu tymczasowi najwyższy standard, a „kolekcjoner” robi to mniejszymi nakładami środków i może w gorszych warunkach. Ratuje jednak „x” kotów.

Apeluję bierzcie czynny udział w akcjach sterylkowo-łapankowych. Bo im więcej wysterylizujemy, tym mniej kociej biedy będzie na świecie. Zstąpcie do świata dziczków, zobaczcie jak żyją naprawdę. Niestety, realia są smutne. Ile jest przykładowo Warszawiaków na forum? Setki. A ile jest aktywnych łapaczy i domów tymczasowych. Garstka.
Apeluję o domy tymczasowe. Teraz na wiosnę będzie wysyp kociąt. DT będą niezbędne.

I jeszcze jedno, jestem wysoko zakocona, nie uważam, że w moim domu jest super. Większa powierzchnia byłaby zdecydowanie pożądana. Marzę o tym, by zamienić mieszkanie przy głównej ulicy na jakaś chatkę z ogrodem pod miastem, by koty miały zieleń i przestrzeń. Wierzę, że to marzenie kiedyś zrealizuję.
Jednak wiem, że gdybym nie zabrała tych kotów (rezydentów i kolejnych tymczasów), to nie było by już ich wśród żywych. Staram się zapewnić im wszystko co najlepsze. Kiedy widzę jak staruszki, inwalidzi czy koty po ciężkich przejściach, bawią się radośnie i beztrosko myszką, to nie mam wątpliwości. Proszę jednak nie odnosić tego wątku do mojej osoby. Chcę pozostać poza tematem.

I nie chodzi o zaczynanie od nowa burzliwych dyskusji. Chciałam nakreślić sprawę od zupełnie innej, nie znanej niektórym strony. Chciałam też stanąć w obronie tych domów, których naprawdę znam bardzo wiele, od dysponujących skromnymi warunkami, do dość zamożnych, gdzie królują koty. Koty, o których mam święte przekonanie, że nie chciałyby wrócić do tzw „wolności”.
Ostatnio edytowano Czw wrz 19, 2013 8:50 przez Prakseda, łącznie edytowano 3 razy
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto kwi 01, 2008 9:15

Prakseda dobrze napisane. Wydaje mi sie, że na forum wiemy, że czasem kotów w naszych mieszkaniach jest więcej o kilka lub kilka razy niż było w planie. Natomiast dla tych z poza forum nie jest to oczywiste. Myślę, że ten wątek można podpiąć pod kocie ABC i podsyłać do czytania pozaforumowcom.

seniorita

 
Posty: 3202
Od: Pt kwi 01, 2005 22:18
Lokalizacja: Warszawa i okolice

Post » Wto kwi 01, 2008 9:18

seniorita pisze:Prakseda dobrze napisane. Wydaje mi sie, że na forum wiemy, że czasem kotów w naszych mieszkaniach jest więcej o kilka lub kilka razy niż było w planie. Natomiast dla tych z poza forum nie jest to oczywiste. Myślę, że ten wątek można podpiąć pod kocie ABC i podsyłać do czytania pozaforumowcom.


Niestety Senioritko, odnoszę wrażenie, że na forum nie jest to takie oczywiste, dlatego wrzuciłam ten tekst.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto kwi 01, 2008 9:22

Na forum wcale to nie jest oczywiste. Pamiętam taki jeden wątek, w którym pewna forumowiczka, której nicku na szczęście nie pamiętam wyjechała z bardzo brzydkim tekstem, po którym Prakseda poczuła się wywołana do odpowiedzi.

To wszystko, co Prakseda napisała o życiu dzikich kotów to prawda. Jeśli ktoś nie wierzy to zapraszam na łapanki z jopop. Właśnie trwają zapisy 8)
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Wto kwi 01, 2008 9:27

Praksedo bardzo mądry i wartościowy tekst. Mi osobiście dał dużo do myślenia, dziękuję za niego.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 01, 2008 9:31

chcę wierzyć że to o czym piszesz, Prakseda, to nie dotyczy większości licznie zakoconych, którzy lepiej lub gorzej ale jakoś sobie radzą
tylko tych którzy radzić sobie przestali i już tylko wyciągają ręke
że to są głosy żeby przestali
żeby skupili się na tych zwierzętach które mają i im zapewnili jako taki byt

tylko to tak łatwo powiedzieć - przestaję, nie biorę kolejnego kota
sama tak powiedziałam kiedyś
nawet jednego nie wzięłam
ale w końcu trafiasz na takiego którego wziąć musisz
i stwierdzasz że przyjdzie jeszcze czas na takie deklaracje

to bardzo dobry pomysł żeby Ci krytykanci poswiecili np. tydzień na zajęcia z kotami bezdomnymi - w dowolny sposób: łapanki, sprzątanie azyli czy chociazby posiedzenie przez 1-2 godzinę z kotami na kolanach
żeby zobaczyli jak to jest, choć trochę
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto kwi 01, 2008 9:44 Re: Nie rzucajcie kamieni w ...........

Prakseda pisze:Apeluję bierzcie czynny udział w akcjach sterylkowo-łapankowych. Bo im więcej wysterylizujemy, tym mniej kociej biedy będzie na świecie. Zstąpcie do świata dziczków, zobaczcie jak żyją naprawdę. Niestety, realia są smutne. Ile jest przykładowo Warszawiaków na forum? Setki. A ile jest aktywnych łapaczy i domów tymczasowych. Garstka.
Apeluję o domy tymczasowe. Teraz na wiosnę będzie wysyp kociąt. DT będą niezbędne.


Podpisuję się pod tym apelem.

W tej chwili prawie wszystkie kotki wolno żyjące są albo wysterylizowane, albo w ciąży (niektóre już urodziły). Mamy dwa - trzy tygodnie, żeby zapobiec urodzeniu się setek, tysięcy kociąt.

Potrzeba łapanek, transportu, przetrzymania kotek po sterylce, wsparcia finansowego na sterylki. Każda pomoc się liczy, każda. Najbardziej - ta czynna pomoc. Działanie.
Ostatnio edytowano Wto kwi 01, 2008 10:46 przez Jana, łącznie edytowano 1 raz

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto kwi 01, 2008 10:33

Jestem maksymalnie zakocona.
Zajmuję się kotami od 18 lat. Pod mój dach trafiają koty, które sobie nie radzą. Koty zagrożone śmiercią. Nie mogę odmówić ich przyjęcia, skoro konsekwencją odmowy może być ogromne cierpienie i smutny koniec.
Ale nie wszystkie koty, które do mnie trafiają, nadają się do adopcji - najczęściej z racji charakteru (agresja, nadmierna lękliwość), wieku (kto weźmie moją17-letnią persicę?) czy kalectwa. Tak więc co roku, na tych 25-35 kotów, które przechodzą przez mój dom, 1 - 2 ZOSTAJĄ. Bo co mogę z nimi zrobić? Wypuścić na pewną śmierć? Wyadoptować na siłę, co może się łączyć z ogromnym ryzykiem? Uśpić?
Zakocone domy - to zwykle domy ludzi, którzy zajmują siękotami od bardzo dawna. Na początku mojej drogi miałam zwykle w domu 3 koty - 2 swoje i jednego "tymczasa". Ale potem kociostan uległ zmianie.

Jeżeli ktoś gani osoby zakocone - to są to najczęściej ludzie, którzy pomagają kotom od niedawna, nie mają pewnych doświadczeń i przemyśleń.


Praksedo - Twój tekst powinien iść do publikacji.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 01, 2008 10:38

Nie mam wiele kotów. Mam tylko jedną kotkę wziętą w zimie z ulicy. Nie jestem też długo na tym forum, i może dlatego nie odczułam, że ktoś te z Was, które mają tych kotów bardzo duzo i nie zawsze sobie radzą finansowo oceniał negatywnie.
Ja przeciwnie - chwilami czuję się "gorszym człowiekiem" od Was, bo pomogłam tylko jednemu kociakowi i staram się tylko wspomagać finansowo kiedy mogę. Ale też czasem dopada mnie myśl, że taka finansowa pomoc, to "kupowanie" sobie spokoju sumienia. Chwilami, kiedy mocno sobie ze sobą nie radzę, i kiedy wracam po dziesięciu godzinach skonana po pracy myślę sobie, że ta kocia, któą wzięłam nie jest u mnie szczęśliwa. Bo chociaż poświęcam jej od powrotu maksimum czasu, to jednak ona w dzień siedzi i tęskni. Potem odzywa się nieco chłodnego rozsądku, który mówi mi, że gdybym jej nie zabrała, już by jej nie było, bo była chora.
Przez myśl nie przeszłoby mi osądzać Was w inny sposób niż ten, który każe mi Was podziwiać za to co robicie. Maryla ma rację. Tylko wtedy mogłabym krytykować, gdybym sama robiła tak wiele lub więcej niż Wy i dziwnym trafem czyniłabym cuda, i wszystko by mi wychodziło. Ale to jest życie, nie bajka ...
Obrazek

Afatima

 
Posty: 5738
Od: Nie mar 02, 2008 12:33
Lokalizacja: Warszawa - Natolin

Post » Wto kwi 01, 2008 10:52

Od niedawna pomagam kotom, na razie udało mi się uniknąć trwałego nadmiernego zakocenia, i będę się starała go uniknąć ze wszystkich sił, nie radzę sobie z kilkoma kotami, z utrzymaniem porządku, z leczeniem, nie wyobrażam sobie na dłuższą metę życia w mieszkaniu tak zakłaczonym i zasikanym jak moje obecnie....

Dlatego "stawiam" na sterylki - im więcej sterylek, tym mniej niechcianych kotów. I tym mniej kotów, które szukają domów.

Sterylki są w sumie najprostrze - nawet, gdy trzeba przetrzymać dziką kotkę kilka dni w klatce w mieszkaniu, a przedtem ją złapać - czasowo i kosztowo to na pewno mniej, niż przygotowanie chorych kotów czy kociąt do adopcji.

Dołączam się do apelu - sterylizujecie i kastrujcie przez cały rok, a teraz szczególnie - to naprawdę ostatni dzwonek.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 01, 2008 10:54

Afatima pisze:Ja przeciwnie - chwilami czuję się "gorszym człowiekiem" od Was, bo pomogłam tylko jednemu kociakowi i staram się tylko wspomagać finansowo kiedy mogę. Ale też czasem dopada mnie myśl, że taka finansowa pomoc, to "kupowanie" sobie spokoju sumienia. .


Bardzo żłe, że tak się czujesz. Tylko pomagasz finansowo???
Przecież dzięki Twojej pomocy, jakieś koty maja pełne brzuszki. To wielka sprawa.
Afatimko, mnie naprawde nie chodzi o licytację, kto, ile i jak. Każde, nawet jedno kocie życie jest tak cenne, że nie się tego zmierzyć.
Mnie chodzi tylko o to, by sie nawzajem nie oskarżać, nie krytykować. Ale ten apel z pewnością nie jest do CIebie.
Ścikam twoją kicię. A na jej nudę polecam drugiego kotka. "Dwójka" to bardzo dobra liczba.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto kwi 01, 2008 11:05

Prakseda pisze:A na jej nudę polecam drugiego kotka. "Dwójka" to bardzo dobra liczba.

O właśnie chciałam to napisać :D
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto kwi 01, 2008 11:07

Afatima pisze:Nie mam wiele kotów. Ja przeciwnie - chwilami czuję się "gorszym człowiekiem" od Was, bo pomogłam tylko jednemu kociakowi i staram się tylko wspomagać finansowo kiedy mogę. Ale też czasem dopada mnie myśl, że taka finansowa pomoc, to "kupowanie" sobie spokoju sumienia. Przez myśl nie przeszłoby mi osądzać Was w inny sposób niż ten, który każe mi Was podziwiać za to co robicie. Maryla ma rację. Tylko wtedy mogłabym krytykować, gdybym sama robiła tak wiele lub więcej niż Wy i dziwnym trafem czyniłabym cuda, i wszystko by mi wychodziło. Ale to jest życie, nie bajka ...


myśle tak samo, tylko ze ja mam dwa koty znajdy, staram się wspierac finansowo bardzo zakocone miejsca, dokarmiam, ale są momenty kiedy czytam to forum i az wstyd mi, ze nie mam odwagi miec tymczasów tłumacząc to tym, ze ja bez moich kotów juz po pierwszym dniu bycia u mnie, nie wyobrażałam sobie zycia, zakochuje sie od pierwszego spotkania, nie wazny kolor, wiek, czy płeć, czy zapchlony, zaświerzbiony... Oba moje były strasznie zasyfionymi kulkami nieszczęścia, nie znałam płci, wieku a nawet koloru nie było widac... Wstyd mi tez ze nie wylapuje kotów i nie zaprowadazam ich na zabiegi... a myślę o sobie, ze tak kocham i pomagam zwierzakom... ale to nic w porównaniu do Was, prawdziwe kociary, walczące zaciekle o to, zeby te cudowne zwierzaki miały jak najlepsze zycie

wspieram w najłatwiejszy sposób... a tak chciałabym potrafić wspierać czynnie, działac, moze kiedys dam rade... narazie zachwycam się moimi dwoma wdzięcznie patrzącymi pyszczkami, które uratowałam od zapewne smierci i tak czy siak jestem dumna widząc jakie są szczęsliwe

naprawde - podziwiam

talaaa

 
Posty: 1036
Od: Pon mar 05, 2007 13:38
Lokalizacja: zamczysko

Post » Wto kwi 01, 2008 11:12

Prakseda!!!! Powtórzę już po kimś - Twój tekst powinien zostać opublikowany!!!!!!!!!!!

Czy ja mogę naruszyć Twoje prawa autorskie i "podkraść" część tekstu? Próbuję zredagować ulotkę do mieszkańców mojej dzielnicy, tylko cały czas brakuje mi argumentów... chcę to napisać krótko, zwięźle, ale żeby dotarło do ciołów :)

ancymonka

 
Posty: 877
Od: Czw lut 28, 2008 14:30
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Wto kwi 01, 2008 11:36

talaaa pisze:[ja bez moich kotów juz po pierwszym dniu bycia u mnie, nie wyobrażałam sobie zycia, zakochuje sie od pierwszego spotkania, nie wazny kolor, wiek, czy płeć, czy zapchlony, zaświerzbiony... Oba moje były strasznie zasyfionymi kulkami nieszczęścia, nie znałam płci, wieku a nawet koloru nie było widac...


Talaaa, dobrze , że jesteś i taka bądź.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 80 gości