chcialabym Wam napisac pare spostrzezen jakie poczynilam odnosnie kotow w anglii. mianowicie...
Koty w Anglii sa bardziej popularne niz psy. moze to wynika z faktu, ze psow po prostu nie ma gdzie wyprowadzac. zarazem musze powiedziec, ze bardzo rygorystycznie przestrzegane jest tu sprzatanie po zwierzetach. ale wracajac do sedna. w ciagu 11 miesiecy widzialam doslownie 2 koty bez obrozek. chyba bezpanskie. reszta byla w obrozkach, wypieszczona, wychuchana, zadbana. koty niestety wychodzace, ale.... niepodchodzace do obcych. wiecie dla kogos kto kocha koty i poki co nie moze miec zadnego w domku ucieczka przed poglaskaniem pieknego egzoty jest porazka i strasznym smutkiem. ja sie poryczalam jak glupia. tylko raz sliczna mlodziutka ruda kotka w obrozce, dalam mi sie poglaskac, ale juz na rece stanowczo nie. co do weterynarzy. sa kompetentni i straszliwie mili. zarazem drodzy nawet jak na angielskie zarobki. majatek trzeba wydac na szczepienia itp. za to chipowanie jest darmowe. wiem o weterynarzach, bo sama mam dwa kroliki ktore dostalam w prezencie i ich szczepienia i kastracja mocno wstrzasnely moim budzetem. nawiasem mowiac miesiac temu przezywalam kastracje samiczki, a za miesiac kastracja samca. juz zapomnialam jaki to stres. opowiem na przykladzie krolikow, ale z kotami jest tak samo. zabiegow nie robia w weekendy. ostatnim dniem jest piatek. wiec wzielam wolne, bo na 9 rano musialam krola zaniesc. myslalam ze tak jak w polsce, dostane po dwoch trzech godzinach spowrotem. w lecznicy pan anestezjolog powiedzial, ze zadzwonia kolo 14. tak tez zrobili. powiedzieli przez telefon ze wszystko poszlo dobrze, ale zwierzatko oddadza dopiero o 18 jak beda mieli calkowita pewnosc ze nic sie nie dzieje. takze dosyc dlugo trwalo moje denerwowanie sie. o 18 dostalam krola calkowicie wybudzonego, juz nie pod wplywem srodka nasennego z pieknie zabezpieczona rana przed gryzieniem, drapaniem itp. z kotami jest tak samo. takze, co myslicie?