Dziś pojechałam do schronu specjalnie dla niej. Jest taka kruchutka , drobniutka , zagubiona.
Ktoś przywiózł ją do schroniska 1-go listopada . Po wypadku . Nikt nie wie jakim . Komunikacyjnym ? Nie było obrażeń zewnętrznych. A może po prostu wypadła z okna , była poobijana , przerażona , leżała nieruchomo i ktoś ją znalazł ? Tego już się nie dowiemy . Jedno jest pewne - na skutek wypadku straciła wzrok

.
Od kilku dni myślałam jak jej dać na imię . Nic mi nie pasowało. Aż do dzisiaj . Pojechałam , wyjęłam ją z klatki , wzięłam na ręce i już wiedziałam ,że ma na imię OLIWKA.
Oliwka potrzebuje domu . W chwili obecnej leczy koci katar ale jej stan w tym względzie nie jest najgorszy . Pomalutku dochodzi do siebie ,jakby ta straszna rzeczywistość zaczęła docierać. Maleńka zaczyna jeść. Ale i tak jest bardzo smutna w tej malutkiej klatce. Mocno przytula się do człowieka


