Pojechaliśmy rano nadziałkę we dwójkę.
Wróciliśmy we trójkę...
Blusia przybiegła od razu.
Biegnąc mówiła, ogonek w górę.
Dobiegła do mnie i ... zrobiło mi się gorąco... nie wierzę w to, co widzę - lewe oko Blusi jest pokryte błoną.
Wpadłam w panikę, jak poradzi sobie na wolności kot, bez oka?? Trzeba do weterynarza natychmiast. Zostawiliśmy jedzenie dla wyrostków i zapakowaliśmy Blusie do pudełka kartonowego. Nie chciała tam siedzieć, całą drogę przejechała wtulona w moją kurtkę, mrucząc i ugniatając.
Jechaliśmy w milczeniu, w napiętej atmosferze, bo nie możemy mieć tymczasa! Ponad rok czasu zajęło nam ustalenie domowego ładu pomiędzy trzema kotami, nasze rezydentki się nienawidzą. Nie mogę zaprzepaścić tego, co z takim trudem osiągnęliśmy.
U naszej pani weterynarz okazało się, że oko zostało uszkodzone mechanicznie jakieś 2 tygodnie temu. I są małe szanse, że oko wróci do zdrowia, prawdopodobnie Blusia nie widzi na to oko. Oczywiście mamy skonsultować się ostatecznie z okulistą. Na domiar złego w uszach świerzbowiec. Mamy oridermyl. Zostawiłam sto coś złotych w lecznicy. Jestem załamana.
Błagam o dom tymczasowy dla Blusi!.
Blusia jest zamknięta w łazience o rozmiarach 1,5 m x 2 m, jak wchodzę do niej, muszę wystawič transporterek. Ale nie to jest najgorsze - łazienka jest azylem rezydenta, który tam sypia. Umieram ze strachu, że znów zaczną się walki o terytorium, co Milenka przypłaci znów chorobą. Koty są poddenerwowane, Blusia miaukoliła, gdy weszliśmy do domu, cała czwórka się widziała, rezydent obsyczał Blusie, Blusia nasyczała na rezydentkę. Teraz nasze trzy koty syczą na siebie.
Proszę, niech ktoś nam pomoże
A Blusia? Jest najcudowniejszym kotem, jakiego spotkałam, siedzi cichutko i mruczy. Na pewno jest mega zestresowana, czasem dyszy z otwartym pysiem, ale dotyk ręki koi nerwy. Moja mądra laleczka, tyle się ostatnio działo w jej życiu. Cieszę się, że nie jest agresywna, spokojnie dogada się z innym kotem.
Czy świerzbowiec jest zaraźliwy dla innych kotów? Ma ktoś doświadczenie w tym temacie?