Kochani - na wszelki wypadek przypomnę, że w większości schronisk w Polsce (a on niestety jest w schronisku a nie DT) nie robi się badań zwierzęciu, które nie ma wyraźnych symptomów chorobowych. Leczenie jest dość ograniczone przez niskie budżety na ten cel, żywienie też jest na zasadzie - dajemy co mamy. To schronisko jest społeczne - prawda Justysiu? - więc o ile opiekunowie i kierownictwo stają na rzęsach, żeby te zwierzęta ratować, to nie mają środków na to, by każde przychodzące zwierzę gruntownie przebadać. Więc kot jest zadbany na ile to możliwe w takich warunkach - ale o ile dla kota, który trafił do schroniska z ulicy jest to jakaś poprawa losu, o tyle kot domowy, wychuchany (
i zapasiony), który prawdopodobnie nie miał dotąd kotaktu z innymi kotami - prócz może wizyt u weta - to jest ogromny stres. Dlatego DT jak najmniej zakocony jest tu bardzo ważny. Tam będzie można kota przebadać (w razie czego zrobimy zbiórkę na badania), odchudzić pod kontrolą weta no i dowiedzieć się więcej o jego charakterze, zaletach i wadach.
Więc za DT
