Otóż dopiero co wróciłam z wakacji z Bułgarii. Tam sytuacja z kotami jest nieopanowana. Zmniejszono populacje psów, kotów z ulicy nikt nie sterylizuje i mnożą się na potęgę. Za tym idzie brak pieniędzy na opiekę, znieczulenie i obojętność ludzi. Schroniska są jeszcze gorsze niż u nas.
Spotkałam tam dwie biedy, które stanęły na mojej drodze:
1 - biały dorosły kot. Pojechałam na wycieczkę do miasta Nessebar. Cos mi się w nim nie podobało, nie grało w tym kocie. Podeszłam bliżej. Kot ma obcięte jakby palce czy stopy tylnych nóg. Rany już chyba zagojone. Był w siódmym niebie gdy drapałam go za uszami, sam za bardzo tam nie sięga. Kupiłam mu jedzenie i zawołałam. Słuchajcie, on się porusza jeżdżąc na pupie! Przecież niedługo to będzie jedna rana. Az teraz plącze jak to pisze. Strasznie żałosny widok. Gdy jadł uniósł się trochę na tych okaleczonych nożynach. Wiec coś tam jeszcze działa. On żyje przy restauracji, wiec pewnie turyści litują się nad nim. Ale co będzie jak się sezon skończy? Wspaniale by było, gdyby ktoś mógł się dyskretnie zorientować w sytuacji na miejscu. Boję się pisać do restauracji, żeby go w ogóle nie przegonili, bo wtedy to już tylko śmierć głodowa go czeka. Biorę nawet pod uwagę adopcje do Polski. Jednak potrzebne będzie umieszczenie go w jakimś DT w Bułgarii.
2 - maleńka koteczka, która wyszła do mnie spod samochodu. Skóra i kości, mocno utykająca na dziwnie wywiniętą łapkę. Zabrałyśmy ją z koleżanką do weta. Okazało się ze to stare złamanie, łapka pogruchotana, połamana z odpryskami. Wdało się już zakażenie, otworzyła się rana. Kocina wtuliła się we mnie, zaczęła mruczeć i ssać moją rękę. Co było robić...... Zostawiłam ja u weta (nie było mowy o transporcie do PL, bo przez powstałą ranę nie można było jej zaszczepić na wściekliznę). Zapłaciłam za operacje, kuracje, mikroczip, testy, szczepionki, wystawienie paszportu i opiekę na miesiąc. Potem trzeba ja odebrać z przywieźć do PL. Klementynka będzie do odebrania od weterynarza za około 3-4 tygodnie (dodam, ze wet pisała mi, że operacja się udała, że kotka bardzo szybko dochodzi do siebie i już nieźle bryka).
Czy znacie może kogoś, kto podróżuje do Bułgarii i mógłby pomoc w którejś ze spraw? A może ktoś tam mieszka?
Załączam zdjęcia i bardzo, bardzo proszę o pomoc.
Kontakt do mnie: magda.t@poczta.fm, komórka 507 042 732, skype: magdalena_tucholska

