kopiuję z FB:
Zgniłka vel Lusia to przykład na to, jak 'świetnie' radzą sobie koty wyrzucane z domu przez swoich opiekunow. Kicia jest ciężko chora - ma cieżką postac kociego kataru: ma trudnosci z oddychaniem (zawalone górne drogi oddechowe), prawie nie widzi na oczy (wrzody), ma potworne nadżerki na języku (stąd ciężko jej jesc), a także wokół noska, pyszczka, oczu oraz w uszach - stąd jest tak zakrwawiona. Jest chuda jak szkielet , i byla... gucha - miala w uszach czopy ze świerzbowca, ktore blokowaly jej kanaly sluchowe, teraz większosc z nich zostala usunięta.
A mimo to Lusia na widok człowieka włącza motorek i nadstawia główkę do głaskania.
Kotka przebywa teraz w lecznicy, stąd
zwracamy się z gorącą prośbą o pomoc finansową na jej leczenie.
Za 3-4 dni (jesli jej stan sie nie pogorszy) koteczka moze byc dalej leczona w domu - jesli sie taki znajdzie. Na razie wszyscy na jej widok odwarcają ze wstrętem wzork.
Koteczka poszukuje domku, gdzie będzie na razie sama, ewnetulanie będzie mogla byc na czas leczenia odizolowana od innych kotow (wirus kociego katatu jest zarazliwy, stad nie moze byc w domu z malymi kociakami lub kotami nie szczepionymi)
Zdjęcia są tu:
http://www.facebook.com/event.php?eid=1 ... 1633385484