Olaf.
Kot-widmo.
Przemykający pod ścianami schroniskowego boksu, z dala od ludzkich i kocich oczu...
Kot-widmo.
Chowający się z przerażenia pod posłaniami na tyle długo aby pchły "zjadły", piękną kiedyś, sierść, a głód doprowadził do skrajnego wychudzenia...
Kot-widmo.
Z numerkiem 174 zawieszonym na chudziutkiej szyjce. Ale bez karty przyjęcia, bez jakiegokolwiek wpisu w schroniskowej ewidencji...
Kot, którego nie było.
Nie było w kartotece schroniska.
Nie było dla osób pracujących na kociarni.
Nie było nawet dla wolontariuszy...
A jednak był.
Cudem wypatrzony podczas szukania kotki Milenki.
I wyciągnięty z niebytu...
Piękny kot.
O cudnych oczach, rzucających przerażone spojrzenie...
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=97312&start=255Olaf trafił do DT u Krzysia.
Tam, przez półtora miesiąca nabierał sił i dochodził do siebie.
Jednak odwagi nie nabrał... Może bał się rezydentów???
Teraz jest w DT u mojej mamy.
Próbujemy mu pomóc.
Walczymy z grzybicą, staramy się zadbać o sierść, która już sporo odrosła i zgęstniała, ale jest jeszcze matowa i słaba.
Próbujemy też nauczyć jedzenia "kociej karmy"...
Ale przede wszystkim - chcemy pomóc psychice...
I szukamy fantastycznego, spokojnego, cierpliwego domku...