Dzisiaj pojechalam do apteki na ul. Szlenkierów, na przeciw apteki jest stara kamienica przeznazcona do remonu ludzie juz nie mieszkaja.
W piwnicach tej kamienicy od kilku lat sa koty. Dokarmiane sa przez pania ktora ma sklep z jedzeniem dla kotów , oraz innych dobrych ludzi.
Dołaczyło się do dokarmiania malzenstwo lekarzy około 50 - letnie, są przeciwnikami sterylek. Na wiosne kocice urodził 11 kociaków, wszystkie kociaki poumierały, oczy powypadały.
Byly osoby a Fundacji i chcialy zrobic sterylki , była straszna awantura, ze oni sobie nie zycza ,mają koty odchodzic w sposob naturalny,.
Egoisci nie maja zadnego kota w domu. Pan złapal 2 kotki bardzo chore i zawiosl do lecznicy na ul. Zytnia i oplacal leczenie, jednemu kotkowi sie udało drugi umarł na koci tyfus.
Twierdza jak beda chore to beda leczyc, bo to sa niby ich koty bo oni im daja super jedzenie. Czemu nie wezma do domu?
W tej chwili znowu 2 kocie okociły sie . Najgorsze ze nie ma dostepu do tej piwnicy. Trzeba czekac jak kocice wyprowadza swoje dzieci. Wszystkiego dowiedzialam sie dzisiaj od pani pracujacej w sklepie.
Ta pani jest lekarzem neurologiem , jak trafić do rozumu takim osobom.