Mam u siebie tymczasa, który gubi/gubił kupę po całym mieszkaniu - ze względu na atoniczność jelit.
Był odrobaczony Strongholdem 25 czerwca, dziś zaczął wydalać z kupą glisty - dorodne, około 6 cm.
Mam też w domu trzylatkę. Ponieważ ta kocia kupa była wszędzie, nie jest możliwe, żeby mała nie miała z tą kupą kontaktu. Nie jest też możliwe, żeby po każdym kontakcie myła ręce.
Ja wiem, że jaja glist są w wielu miejscach i że kontaktu dziecka z nimi nie da się uniknąć - ale po pierwsze, w mieszkaniu tej kupy było naprawdę sporo, więc prawdopodobieństwo wsadzenia do buzi ręki zabrudzonej nią wzrosło, a po drugie, w przypadku własnego dziecka wszystkie zdroworozsądkowe argumenty są jakoś mniej przekonujące.
Jutro mamy wizytę u pediatry, ktoś doradzi co robić, o co pytać?
Bo jak sobie poczytałam o toksokarozie w Internecie, to odpadłam...
