Nie pamiętam już, ale ktoś o mnie dbał, napewno, pamiętam dobre ręce ludzi...Potem coś się stało, nie wiem, bo nie za dobrze widzę już... i pamięć mam też już nie taką dobrą.. Zostałam na dworze, nagle, nie wiedziałam, co mam zrobić...
Szukałam ludzi, bo tylko oni mogą mi pomóc...
Ale nikt nie chcial, na szosie wszyscy pędzili tymi maszynami wielkimi i na końcu musiałam wyjść na drogę, żeby mnie ktoś zobaczył...
Ona zatrzymała się, za nią te wielkie maszyny...
Z tej jednej maszyny wyszła do mnie, a ja już na nią czekałam, wiedziałam, że mi pomoże. Tak fajnie do mnie mówiła, cichutko- "malutka, nie bój się"
Ja już nie miałam siły dalej iść, nie jadłam długo, nie mogłam się nawet podnieść ..
Ale do niej chciałam iść, nawet próbowałam, ale przewracałam się ciągle i ciągle... Nie miałam już sił..
Podeszła do mnie, wzięła mnie na ręce i powiedziała do mnie te magiczne słowa "nie bój się, pomogę Tobie"...
Jestem starą, bezdomną, niedowidzącą kotką, nikt takiej nie będzie chciał i pewnie nie będę miała swoich ludzi...
A ja ich tak kocham, mruczę i wtulam się w ręce, jak mnie głaszczą

--Kiedyś napewno miałam dom...ale już nie pamiętam

