Mam problem z moim Tolkiem. Bezdomny kotek przygarnięty na początku maja i wtedy też w testach wyszła
białaczka. Od paru tygodni szukam mu domu. Do tej pory Tolek był bezobjawowy. Od tygodnia robią mu się jakby liszaje. Początkowo było to zaczerwienie, potem wyglądało jak to placek bez sierści ze grubieniem wokół, jakby strupem, potem stało się to płaskie i szorstkie i zaczęła się z tego sączyć krew. Weterynarz orzekła grzybicę, ale nie robiła posiewu. Dostaje kapsułki Flukonazolu 50mg co 12 godzin i smaruje mu chore miejsca maścią Lamisitatt. Wygląda to niby lepiej, bo nie sączy się krew, natomiast od 2,3 dni ma 2 nowe ślady i też zaczynało się od zaczerwienienia i zgrubienia. Zamierzam odwiedzić innego weterynarza dla pewności, ale chciałam się zapytać czy spotkał się ktoś z grzybicą? Czym jeszcze leczyć? Weterynarz powiedziała, że to oznacza, że Tolek ma niską odporność więc niestety to dobrze nie wróży. Proszę o rady
