Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 26, 2014 13:27 Agresor i ofiara, co robić? Grupa Wsparcia

Chcialam spytac, czy ktos z Forumowiczow ma taka sytuacje, gdzie jeden z kotow jest na stale odizolowany w osobnym pokoju, i jak to funkcjonuje.
Znaczy czy tak sie da i czy kot moze byc szczesliwy w takiej "izolatce".

Po odejsciu naszego kochanego Toto Obrazek zostala Sissi, 13,5 lat, postepujace CRF i poczatki demencji.
W kwietniu przybyl do nas Teddy z kill shelter w Miami (2 lata, kochany kocurek z nadwaga z ktora pracujemy).
Teddy jest semi-dziki, mysle ze kiedys mial dom bo nie mial zadnych problemow z adaptacja typu kuweta, jedzenie z miski, wychodzenie tylko na osiatkowany taras itp.,
jednak ten czas kiedy byl bezdomny plus ponad miesiac w klatce, tuz obok workow z zabitymi psami i kotami, zrobil swoje i to chwilami widac po nim.

Tu jest Teddy:

Obrazek

Teddy nienawidzi Sissi. Po wielu introdukcjach i re-introdukcjach, kroplach Bacha, Feliway w kazdym kontakcie, nawet valium a w koncu prozac (fluoxetine, totalna porazka, koty czuly sie po nim paskudnie), Teddy nadal nienawidzi Sissi i gnebi ja kiedy tylko moze. To juz prawie 5 miesiecy.
Sissi od miesiecy doslownie mieszka na szafie w salonie. Wczesniej przemykala sie jeszcze do kuwety, potem bala sie w ogole wyjsc.

W miedzyczasie przybyl do nas rowniez maly Toto Jr. aka Szczylek, obecnie 5 miesiecy, ktory kocha wszystkich i duze nic do niego nie maja.
Teddy lubi Szczylka, kocha mnie, Sissi nienawidzi i chce ja wypchnac z domu. On na nia poluje, normalnie poluje na nia jak na puszczy.

Tu jest Szczylek:

Obrazek


Po ostatnim epizodzie, gdzie Teddy przecial Sissi gleboka szrame przez cala twarz, poddalam sie - Teddy wrocil z powrotem do pokoju na gorze i mieszka tam od tygodnia. Dorosle maja ze soba zero kontaktu. Sissi wciaz strachliwa, ale pomalu zaczyna znow poruszac sie po domu jak dawniej.


Tak mysle, ze mam 3 alternatywy:

- szukac domu dla Teddy (dorosly, czarny kot z nadwaga, nie pierwszy w kolejce do dobrego domu, ale z czasem moze by sie znalazl)

- trzymac dorosle tak narabane prochami ze nie wiedza gdzie sa (jedyne chwile kiedy Teddy nie poluje na Sissi)

- trzymac Teddy na stale odizolowanego w swoim pokoju (zawsze lepsze niz klatka w schronie, ale czy kot moze byc szczesliwy?)


Jesli ktos ma doswiadczenie z kotem mieszkajacym w oddzielnym pokoju i odizolowanym na stale od reszty i chcialby sie podzielic, bede wdzieczna.

Dla dodatkowej informacji: wszystkie koty sa sterylizowane/kastrowane.
Ostatnio edytowano Czw paź 16, 2014 6:05 przez Inka, łącznie edytowano 2 razy

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pt wrz 26, 2014 14:02 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Mam ten problem z moim tymczasem.Ale to tymczas.Twojemu kotu poszukałabym nowego domu, gdzie będzie kocim jedynakiem.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56123
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt wrz 26, 2014 14:10 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

ewar pisze:Twojemu kotu poszukałabym nowego domu, gdzie będzie kocim jedynakiem.

Zrobiłabym dokładnie tak samo. Niekoniecznie musi być jedynakiem, bo Szczylka jednak zaakceptował :) . Absolutnie nie skazałabym kota na życie w izolacji. To społeczne, ciekawskie zwierzęta, lubiące uczestniczyć w życiu domu i swojego stada. Nie wyobrażam sobie, że można je tego pozbawić :roll: . Teddy jest pięknym, dorodnym kocurkiem i z całą pewnością znajdzie się osoba, która zechce dać mu dom.
Obrazek

JoasiaS

 
Posty: 16785
Od: Wto sie 02, 2005 18:45
Lokalizacja: Dąbrowy

Post » Pt wrz 26, 2014 14:25 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Dzieki, Kobiety :201461

Teddy jest kochany na wszystkie sposoby, bardzo nakolankowy i taki cieply, madry kot, ktory bardzo delektuje sie domem i swoim czlowiekiem.

Poza polowaniem na Sissi, i koszmarami ktore nim targaly we snie z poczatku, nie ma zadnych problemow, jest zdrowy i bardzo ulozony.

Mozna powiedziec, ze on uwielbia miec dom i wszystko co domowe go cieszy.
Nawet te swoja obecna izolatke znosi godnie, ladnie chodzi do kuwetki, znow zaczal sie troche bawic i tulic do mnie, ale troche smutny jest - staram sie zagladac do niego czesto, jednak to nie to samo co latac po domu i czuc sie jak krol i on o tym wie.

Ciezko bedzie znalezc dobry dom, bo juz go pokochalam i mam liste pytan jak FBI wzgledem nowego domu dla niego, moge odstraszyc potencjalnych chetnych...

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pt wrz 26, 2014 14:43 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

A nie masz możliwości robienia "podmianki" w tej izolatce? U mnie to funkcjonuje ... Lucky tak nienawidzi Bączków (w tej chwili to już dwa roczne kocurki), że futro i krew były przy każdym ich kontakcie, miałam problemy, żeby je oderwać od siebie jak się na któregoś rzucił. Więc są izolowane, i robię zmiany - w nocy Bączki są zamykane w pokoju, a Lucky biega luzem po mieszkaniu, rano przed pracą zamieniam i wypuszczam Bączki, po pracy znowu zamieniam ...W sumie robię takie 4 zmiany dziennie ... wszyscy się przyzwyczaili, Lucky jak zbliża się jego godzina izolatki, sam karnie maszeruje pod drzwi pokoju i czeka ...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5628
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt wrz 26, 2014 14:54 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Probowalam podmianki, taka rade wyczytalam w necie w temacie terytorialnej agresji.

Niestety, nie funkcjonowalo to dobrze, poniewaz Sissi nigdy nie byla izolowana ani zamykana, i dodatkowo jest juz lekko schorowanym seniorem z poczatkami demencji i lękiem separacji. Ona placze kiedy ja wychodze do toalety, musi mnie widziec, inaczej jest zdezorientowana i jej sie pogarsza.
Kiedy wychodze, to musze jej wlaczac muzyke, a i tak po powrocie znajduje ja spieta, gdzies tam w drodze do kuwety ale zapomniala gdzie ta kuweta byla...
Gdzies od roku dostaje codziennie Senilife na opoznienie tego procesu.

Jesli zamknelam ja w sypialni to siedziala po drzwiami i plakala, nie jadla, wymiotowala od stresu i potem dlugo dochodzila do siebie.
A kiedy probowalam izolowac ja w pokoju gdzie jest "izolatka" i gdzie sa drapaki i zabawki, to tam czula zapach Teddy i terror i wtedy to juz w ogole robila pod siebie ze strachu :(
Ona juz w ogole nie wchodzi na drugie pietro, a na dole moglaby byc izolowana jedynie w toalecie dla gosci, co tez nie jest opcja ze wszystkich wzgledow.

Czy w Polsce jest jakas szczegolna niechec do czarnych kotow?
Tu gdzie jestem, wciaz pokutuje przekonanie, ze czarny kot przynosi pecha, i czarne najtrudniej wyadoptowac.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pt wrz 26, 2014 15:54 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Ojej, ja kocham czarne koty, zaraz po buraskach.Chciałabym mieć bure i czarne, taki dwupak.Mnie się Teddy bardzo podoba, taki misio.Poza tym czarne koty są wyjątkowo inteligentne, sprawdziłam, tak jest rzeczywiście.Nie wiem gdzie mieszkasz, ale w Polsce tak jest, że ludziom podobają się różne koty.Mnie najmniej rude, ale kocham moją rudo-białą Gucię.Od zawsze kocham buraski, lubię koty w typie brytka, moja córka natomiast devonowate.De gustibus non disputandum est.
Nie mogłabyś tego malucha puszczać do Teddy`ego? Bawiliby się, dla obu byłaby to frajda.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56123
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt wrz 26, 2014 17:01 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Mieszkam w U.S.

Tutaj link do "Black dog syndrome" w Wiki, odnosi sie rowniez do kotow: http://en.wikipedia.org/wiki/Black_dog_syndrome#Cats
Dla kotow ten syndrom okresla sie jako BOMB (czarny lub w wiekszosci czarny).

Jesli wrzucisz w Google: black cats difficult to adopt, wyskoczy masa artykulow w temacie.


Ja tez uwielbiam czarne koty, a takie misiowate jak Teddy to juz w ogole. Moze dlatego, ze taki byl pierwszy kot ktorego pokochalam.

Dzisiaj Teddy ma wizyte u veta. Wlasnie dzwonilam i zaproponowali, ze przepisza mu Prozac do smarowania na uszy zamiast tabletek.
To jest troche mniej skuteczne niz tabletki, ale i mniejsze skutki uboczne, porozmawiam z vetem i moze jeszcze sprobujemy jako ostatniej deski ratunku przed szukaniem nowego domu. Kurcze, paskudnie tak kota silnymi psychotropami traktowac, ale jesli jest szansa ze mu "zresetuje" postrzeganie Sissi, to wolalabym zeby u nas zostal.
Eeech...

Szczylek lata ze mna do Teddy, dzieki za cenna uwage, to faktycznie cieszy ich obu, nawet pare razy zostawilam ich tam samych w pokoju i bylo ok :)

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pt wrz 26, 2014 19:42 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Cześć! Ja bym może spróbował wymienić drzwi "izolatki" na drzwi osiatkowane. Takie jak tu na tym zdjęciu. Podkradłem zdjęcie z sieci, ale już podaję właściciela zdjęcia: to strona dotycząca urządzenia bezpiecznego dla kotów domu (http://bezpiecznykot.com.pl/). Gdyby twoje koty mogły się cały czas widzieć, może powoli przywykłyby do siebie. A poza tym Teddy mniej by się nudził, gdyby mógł sobie cały czas paczać na świat :mrgreen:
Obrazek

wojtek_z

 
Posty: 807
Od: Pt gru 31, 2010 12:08

Post » Pt wrz 26, 2014 21:35 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Dzieki, Wojtek.
Moglabym wstawic takie drzwi, ale widzialby jedynie hall na gorze, gdzie zwykle nikogo nie ma. Sissi juz nie wchodzi na gore, tak ze nie popatrzylyby na siebie.
Wiecej swiata zobaczy ze swojego legowiska przy oknie w tym pokoju gdzie jest.

Poza tym wiesz co? Ja mam takie drzwi na taras, na dodatek do szklanych, takie drzwi-moskitiera. I przez jakis czas tego tez probowalam, Teddy na tarasie, Sissi wewnatrz lub odwrotnie i caly czas sie widzialy (rowniez kupilam najwieksza klatke dla psa jaka moglam dostac i tego tez probowalismy, z Teddy w klatce w salonie).

Ale problem jest taki, ze Teddy zachowuje sie elegancko przez siatki i kratki, i nawet bez, zje obok Sissi, posiedzi pod krzeslem kiedy ona na krzesle, on nie daje zadnych znakow ostrzegawczych. Tylko czeka, az ona gdzies przysnie lub jest troche nieuwazna, i wtedy przyczaja sie na nia bardzo cicho, tak jakby polowal na ptaka, i atakuje.
On nie syczy, nie warczy, nie zlosci sie, jest caly spokojny. On na nia poluje, niezaleznie gdzie ona jest, nawet bezszelestnie wkrada sie do niej na szafe :conf:

I Sissi o tym wie, ze on na nia poluje i ze ona nie zna dnia ani godziny, i ten horror i ciagle napiecie wpedzily ja w traume, na dodatek do wszystkich innych jej dolegliwosci.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pt wrz 26, 2014 21:49 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Z szukaniem domu i tak musze poczekac do po Halloween, za tydzien mam odebrac ten prozac w kremie na uszy, tak ze mamy jeszcze miesiac na sprawdzenie skutecznosci tego medykamentu zanim zaczne szukac dobrego domu dla Teddy.
Prozac osiaga efekt dopiero po kilku tygodniach. W miedzyczasie Teddy musi byc w izolacji :( a Sissi dochodzic do siebie, bo ona jest juz takim wrakiem nerwowym (i ja tez), ze jesli Teddy dorwie ja jeszcze raz, to biedna stara kotka zejdzie na zawal...

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie paź 05, 2014 8:20 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Dzieki wszystkim za rady :201461

W miedzyczasie mialam tez kilka online konsultacji z kocim behaviorysta, i ponizej wklejam kawalek tekstu z pierwszej konsultacji.
Zdziebko mnie to zaskoczylo, ale sprobowalam i wiecie co? Ten triks z poduszka juz troche pomogl. To jest wymagajace zajecie, bo musze sledzic caly czas kiedy Teddy jest wypuszczony z izolatki, ale po pierwszym zdziwieniu i niedowierzaniu, Gruba Dupcia zaczyna zdawac sobie sprawe, ze niewarto polowac w te strone bo duza zaraz zastawi widok poduszka, plus Sissi widzac, ze nie udaje mu sie do niej zblizyc, zaczyna nabierac pewnosci siebie i pare razy zeszla sobie na taras i polezala na stole tak, jak lubi.

Na noc i kiedy wychodze wciaz zamykam Teddy w jego pokoju, plus caly czas dostaje ten prozac, tylko slabszy bo w kremie na uszko a nie do gardla.
Ogolnie zaczynam widziec troche mniej agresji u Teddy, rowniez Szczylek zaczal dzisiaj uprawiac z nim zapasy i poscigi dla zabawy i obaj mieli okazje wyladowac swoje instynkty polowania i walki. Sissi zaczyna go coraz mniej interesowac, a ja zaczynam widziec male swiatelko w tunelu.
Nie chce zapeszyc, ale moze uda nam sie zatrzymac Tedulka w domu. To by bylo piekne, bo ja mu obiecalam kiedy go odbieralam, ze juz nigdy nie bedzie sie tułał i zawsze bedzie bezpieczny i trzesie mna na mysl o zlamaniu tej obietnicy, nawet jesli dla dobra kotow.

Nie jestem dobra w tlumaczeniu z angielskiego, ale gdyby ktos potrzebowal / chcial, to postaram sie przetlumaczyc, moze komus sie przyda :)


Since you read my previous answers, you know that cats only respond to the energy of a human, dog or cat.
Teddy can sense weakness in Sissi because she is ill and cannot stand up for herself. That causes him to disrespect and bully her. She acts like a mouse, hence he treats the poor baby like prey. This is not fair to Sissi plus she is going to get sick if she is constantly subject to this stress.

But YOU can put a stop to in in two ways.

1. Improve Sissi's self esteem by making her feel more confident.
2. Stop Teddy from attacking her which will also improve her confidence.

Right now she feels quite unimportant.

Sit down with a pillow. The second Teddy even looks at her sideways, immediately say NO and gently push him away with the pillow.
YOU MUST BE CONSISTANT!! if you stop him every single time he will soon get the picture that his behavior will NOT be allowed. Plus Sissi will gain confidence because she sees him being stopped.

In addition have food (that he loves) treats standing by. Whenever, Teddy approaches calmly, give an immediate treat. That way he sees good behavior gets rewarded instantly.

/.../

It is not necessary or advisable to re-introduce the cats. They already know each other quite well. It is also not necessary or advisable to purposely separate them. Even though we love them like children, they are NOT furry kids with tails. They do not respond to time outs the way kids do, they just take longer to bond with the other cat.
Since Teddy is already on notice that you do not like his behavior, you must add strength to this by setting up situations where you can repeatedly use the pillow and a verbal command to tell him NO WAY are you allowed to bully her. NOT EVEN ONE TIME! That will put a stop to this and also improve her self esteem!

Please let me know how things go.




Mialam jeszcze kilka konsultacji po tej pierwszej, i dodatkowych, bardziej szczegolowych porad, potwierdzonych przez 2 innych behaviorystow - jesli ktos potrzebuje, to moge wkleic rowniez reszte.


W miedzyczasie pozdrowienia od zaspanego Szczylka :)

Obrazek


I babcia Sissi w swoim lozeczku na szafie, gdzie nikt nie ma wstepu:

Obrazek

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie paź 05, 2014 9:21 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Wklejaj wszystko, przyda się innym.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56123
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Nie paź 05, 2014 9:50 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Również proszę o wklejanie porad. Od ponad roku muszę izolować od siebie dwa koty, i mimo że wyrobiły sobie już jakąś rutynę dużo bym dała żeby mogły przebywać w jednym pomieszczeniu.

Ps. Twoje kotki są prześliczne! Szczególnie Sisi mnie zachwyca <3
Zbiórka na utrzymanie bezdomnych kotów z działek w Chylicach
https://pomagam.pl/kotychylice

rudalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1138
Od: Nie maja 12, 2013 19:25

Post » Nie paź 05, 2014 10:38 Re: Kot odizolowany na stale? Prosze o rade...

Ok Kobiety, fajnie ze sie przyda, zaraz powklejam :)
Zaraz powrzucam z moimi pytaniami i odpowiedzi, pozaznaczam kolorami kto pisze co, chociaz po moim kulawym angielskim widac kto pisze co.

rudalio, dzieki :1luvu:
Wspolczuje Ci, u nas tylko piec miesiecy, a ja jestem wykonczona, nie jem, nie spie i czesto becze, ze tak Sisiulke zalatwilam na starosc... jak Ty sobie z tym dramatem dajesz rade od ponad roku, nie mam pojecia :(
W razie bys miala jakies jeszcze pytania, ktore moge podciagnac pod moja sytuacje, to zapodaj prosze, bo ja mam oplacona cala serie sesji i jeszcze kilka mi zostalo i moge spytac.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Sillka i 53 gości