Kotek nie ma na pewno jednego oka, drugie chyba też nie do odratowania. Wygląda makabrycznie, ale je samodzielnie, ma wolę życia. Trzeba chyba mu dać szansę...
Kot jest w tej chwili pod opieką forumowej Kalinuwki i Dorki33. Kota trzeba koniecznie zawieźć do Warszawy i umieścić w lecznicy w szpitaliku. U nas w Mińsku on nie ma szans, nie ma specjalistów od oczu, a żadna z nas nie ma możliwości odpowiednio się nim zająć i codziennie jeździć na wizyty 45 km.
Czy ktoś dysponuje jakimś talonem na leczenie??? Może jakaś fundacja pomoże?
Kalina będzie jutro w Warszawie z innymi kotami u weta i mogła by zawieźć kota we wskazane miejsce.
Gdyby ktoś chciał i mógł dać temu kotu tymczas lub dom stały, to już w ogóle był by cud - u nas te dziewczyny, które pomagają i mają tymczasy, są bardzo już zakocone.






Tutaj są zdjęcia biedactwa...żeby chociaż jedno oczko mu uratować
