a pracy jest masa, caly czas cos innego...
to przy tej masie czynnosci, codziennych i niecodziennych obowiazkow caly czas robimy wszystko, aby unikc panleukopenii.
Mysl o tym nigdy nie odstepuje, caly czas straszy...
Priorytetem sa szczepinia. Kazde leczenie jest oczywiscie dazeniem do tego aby kot wyzdrowial, ale przed oczami mamy glowny cel- wyleczyc i jak najszybciej moc szczepic!
Nie udalo sie 4 lata temu. Nie czulismy jeszcze wtedy oddechu pp na swoich plecach i wyjatkowo pechowo trafila sie taka ilosc kociat, ktora nie zdazyla byc zaszczepiona.
Jeden po drugim odchodzily kocieta... Smierc zabrala nam 11 kociat.
Pamietam wtedy, ze nie mialam sil w nogach by wstac z lozka. To bylo dla mnie szokiem...
I teraz znow nas dopadlo
Mimo, ze tak bardzo sie staralismy.
Agn odkad ja dopadlo musiala radzic sobie ze wszsytkim sama. My wszsyscy, kilka osob nie moglismy zrobic NIC zeby jej pomoc.
Rozumielismy sie bez slow.
Kontakty tylko na gg. Mielismy nawet taka paranoje, ze spotykajac sie na ulicy stalismy od siebie dalej niz zwykle...
To bylo smutne, ale kazdy z nas wiedzial, ze tak trzeba. Priorytetem bylo uchronic Fundacje.
Jednak to cholerne chorobsko zaatakowalo nas od innej strony.
Przyjechalo na kotach.
na dwoch malych, kochanych istotkach.
Zle sie czuly, ale mialy katar, swierzb. Zadnych innych objawow.
Przed wczoraj malutki chlopczyk zwymiotowal kilka razy, a nastepnego dnia rano juz nie zyl...
Ja juz wiedzialam, a wyniki tylko to potwierdzily.
Tego samego dnia zagrozone koty dostaly surowice i krew, a siostrzyczka kocurka, ktory umarl trafila do Agn.
Zagrozone w Fundacji sa 3 koty:
-malutka kicia, ktora nie zdazyla dostac szczepionki ze wzgledu na leczenie antybiotykami
-wychodzaca z ciezkiej choroby Fuzja (ktora przechodzila jakis czas temu transfuzje krwi)
-i mloda kicia, ktora trafila do nas tydzien temu na leczenie
Wszystkie inne mlode koty mamy zaszczepione dwukrotnie.
Mamy nadzieje, ze koty, ktore dostaly surowice dostaly ja na czas... bo sa naszymi Fundacyjnymi skarbkami...
Prosze, trzymajcie za to kciuki....
Oczywiscie chorobsko zaatakowalo wtedy gdy probowalismy sie wykaraskac z klopotow finansowych. Musielismy zmienic plany (kupilismy caniserin, antybiotyki, przetaczalismy krew itp) i ratowac koty zamiast kupic karme , ktora sie wlasnie skonczyla.
Kazde kilka gram karmy, miesa... kazdy grosz pomoze nam bardzo...
Jesli ktos moglby/chcialby....
BZ WBK S.A. III oddział Toruń
07 1090 1506 0000 0001 0369 0336
Musielismy poprosic o pomoc...
Teraz najbardziej przeraza nas i DOBILA wizja przyszlosci.
Koszmar dopiero sie zacznie.
Wiosna... lato...
Ja placze juz na sama mysl...
Nie udzielic pomocy kociakom, ktore los postawi na naszej drodze?
ile z nich bede musiala odeslac za teczowy most tylko dlatego, zeby nie umarly na pp u nas?
Jak bede miala to zrobic...?
CO MY ZROBIMY











potwory