
Koty kochałam od zawsze, niestety nie od zawsze były one obecne w moim życiu. Pierwsza była Kuleczka - mała bura kocina, która urodziła się w piwnicy mojego bloku, cudem uratowała się z pożaru tej piwnicy, miałam wtedy około pięciu lat. Z przyczyn, których nie pamiętam, Kuleczka po kilku tygodniach trafiła do naszych znajomych mieszkających pod Wrocławiem i miała się tam dobrze bardzo długi czas

Później był Drapuś. Drapuś był kotem świadomie przeze mnie chcianym, pożądanym i nieodżałowanym do dziś



To była prehistoria, teraz czas na historię najnowszą
