Buziek zdrowieje! :)))

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon gru 01, 2008 0:09 Buziek zdrowieje! :)))

Mąż nie dopilnował i nie zamknął rano kotka kiedy dawał psom jeść.:( Kot mały, niedoświadczony, więc podbiegł do miski naszej dużej suki... i ona rzuciła się na niego. Usłyszałam jej warczenie i krzyk męża. Zbiegłam na dół i znalazłam Buzia pod stołem w salonie... skulony krztusił się krwią lecącą z pyszczka i z nosa, a łebek puchł mu w szybkim tempie.
Mąż tłumaczył się, ze to była chwila... stał przy tej dużej i patrzył, a kot nadbiegł gdzieś z boku. Mówił, ze chyba suka go nie ugryzła, tylko uderzyła łbem.
Popędziliśmy na Śreniawitów do lecznicy. Buziek dostał zastrzyki przeciwkrwotoczne, przeciwbólowe, antybiotyk i jeszcze jakieś. Został na kilka godzin na obserwacji. Jak przyjechaliśmy po niego, to okazało się, że jednak go pogryzła, ale nie było tego widać na zewnątrz (krew leciała, ale ran nie bylo widać), bo .... oderwała mu kłami całe dziąsło od zębów w górnej szczęce i zrobiła kłem dziurę w podniebieniu (dlatego chyba też krew z nosa). Oprócz tego wyrwała mu dolny kieł z kawałkiem ścięgien czy szczęki (niespecjalnie to rozumiem, chociaż dr.wet. rysował to mi na kartce, a mąż dodatkowo później tłumaczył (też jest lekarzem, ale 'ludzkim'). Ząb nie jest wyłamany sam, ale jakby z kawalkiem dolnej szczęki. Weterynarz powiedział, że powinno się to zrosnąć. No i musi przyrosnąć do ząbków oderwane górne dziąsło.:(((
Buzio ma spuchniętą głowę, nos, oczy- wygląda tragicznie i chyba tak się czuje. Chociaż próbuje pompować łapkami futerko na którym teraz leży.
Na razie nie je i nie pije. I weterynarz powiedział, że z tym może być kłopot.:(
Jutro znowu tam jedziemy, ale tak sobie myslę co dalej? Ani kota, ani psa nie oddam. Do tej pory nie było problemów. Suka bardzo porządnie zachowywała się wobec kota, a nagle... Broniła miski? Zaskoczył ją, bo podbiegł do miski i chciała go nauczyć?
Ja zawsze dawałam jej jedzenie osobno- kot w kuchni z małą suczką, a duża jadła w przedpokoju...

Przepraszam, że taki długi post, ale musiałam. Cały dzień przeplakałam.
Ostatnio edytowano Nie gru 07, 2008 16:21 przez poksi, łącznie edytowano 2 razy

poksi

 
Posty: 80
Od: Śro maja 07, 2008 2:11
Lokalizacja: Nieporet

Post » Pon gru 01, 2008 0:13

Ojej.......nie wiem jak Cię pocieszyć. Dbaj o niego i pisz co się dzieje.
Obrazek

zmorka

 
Posty: 1037
Od: Pt sie 08, 2008 0:05

Post » Pon gru 01, 2008 0:20

Dzięki. Jutro napiszę po powrocie z lecznicy.
Tak mi go szkoda. I na sukę jestem wściekła i na męza byłam. Suka chyba wie, że źle coś zrobiła, bo zachowuje się inaczej niż zwykle- normalnie się bawi, prosi o rzucanie zabawki, a teraz nic. Leży, albo chodzi za mną cicho i bez zaczepiania.
Nie wiem jak się ustrzec przed następnym takim zdarzeniem... nie zawsze jestem w domu. Czasem jedzenie daje mąż, czasem syn... chyba nie są tak przewidujący jak ja.:(
Mąż chciał dobrze- zrobił śniadanie dla mnie, zrobił dla psów i .... podał im, ale nie spojrzał gdzie kotek.:((

Jeszcze raz dzięki za ciepłe slowo.
Też pozdrawiam.

poksi

 
Posty: 80
Od: Śro maja 07, 2008 2:11
Lokalizacja: Nieporet

Post » Pon gru 01, 2008 0:45

Ojej... Przykro bardzo :-( Choć i tak skończyło się dobrze, na początku czytając myślałam, że kotek nie przeżył. A tu się okazuje że żyje i ma szanse na wyleczenie! Więc nie jest tak źle! Trzymam kciuki za małego! Biedactwo, ale go musi boleć... Z tym jedzeniem kicha, no bo jeść musi żeby zdrowieć - może strzykawką? pipetką?

W żadnym razie nie obwiniaj siebie za to co się stało! I nie obwiniaj męża, jemu też na pewno jest ciężko z tym, że nie dopilnował... Myślę że po tym co się stało już będzie w przyszłości bardzo ostrożny! A co dalej? Może wypowie sie ktoś doświadczony w temacie socjalizowania psów i kotów, ja nie mam pojęcia... Trzymajcie się! Dawaj znać jak maluch!

serotoninka

 
Posty: 1366
Od: Śro sie 27, 2008 21:00
Lokalizacja: Warszawa - Śródmieście

Post » Pon gru 01, 2008 0:46

U nas relacje suka - koty początkowo układały się fatalnie. Miska była oczywiście jednym z podstawowych źródeł konfliktów. Trzeba było coś z tym zrobić, bo o mało nie doszło do takiej sytuacji jak u Ciebie. Tak więc systematycznie wkładaliśmy do psiej miski smakowite kąski, sukę trzymaliśmy na smyczy, a koty wołaliśmy na jedzenie. Dość długo trwało zanim suka zrozumiała, że każdy ma prawo podejść do jej miski, ale udało się i dzisiaj chociaż widać, że jest nieszczęśliwa to z daleka patrzy jak koty wyjadają jej chrupki. Nie jest to wprawdzie sprawiedliwe wobec suni, która do kocich misek nie ma dostępu, ale nie było innego wyjścia.
W socjalizacji bardzo pomaga również głaskanie "na dwie ręce" - kot po jednej stronie, pies po drugiej i głaszczemy jednocześnie :D
.
.

Obrazek
_________________

Koty w potrzebie proszą o pomoc
Zobacz, pokochaj, adoptuj: realnie albo wirtualnie
www.koty.sos.pl

BAJKA-BB

 
Posty: 2913
Od: Pt gru 02, 2005 23:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 01, 2008 1:02

Dzięki, dziewczyny! Siedzę teraz przy nim- oddycha przez pyszczek i tak jakoś "chrapie". Mąż mi mówił, że tak może być (to chrapanie) po podanym leku. Nie pamietam nazwy.

Buzio ma 5 miesięcy. Wzięłam go ze schroniska. Miał wtedy niecałe 5 tygodni. W schronisku był tylko kilka godzin, bo ktoś właśnie tego dnia przywiózł kocięta. Wzięłam dwa. Jeden mieszka u mojej przyjaciołki, a Buzio został u nas.
Suka go lubi i na wiele mu pozwala- biegać po sobie, wisieć na ogonie, gryźć po łapach. Tylko ta miska.:( Do miski mogę siegnąć tylko ja, albo syn. Mąż ani inne zwierzaki nie mogą. Może zastosuję się do rad Bajki i pokażę jej, że Buzio może jeść z jej miski, ale to dorosły 9-letni pies i nie wiem czy to się uda.;/ W tej konkretnej sytuacji została zaskoczona- jadła, a kot podobno wbiegł jej między łapy od tyłu i wsadził glowę do michy.:(

Pozdrawiam Was.
Jutro napiszę jak się ma.

poksi

 
Posty: 80
Od: Śro maja 07, 2008 2:11
Lokalizacja: Nieporet

Post » Pon gru 01, 2008 1:08

Psu od początku trzeba pokazać kto rządzi, czyli ludzie. Mój pies od samego początku miał grzebane w misce, zabieraną i oddawaną zabawkę lub smakołyk. Pies nie ma prawa warknąć nawet na kota. Kot już na psa może :twisted: Nie wiem czy teraz coś poradzisz :( Trzymam kciuki za malucha. Mocno!
Obrazek

zorba

 
Posty: 2451
Od: Śro lis 12, 2008 19:24
Lokalizacja: Pleszew

Post » Pon gru 01, 2008 1:14

Myślę,że pies po prostu został zaskoczony. Jest mi bardzo przykro. Macie kłopot za kilka tygodni. Oby tylko kotek przeżył. Trzymam kciuki. Pozdrawiam.
Obrazek

zmorka

 
Posty: 1037
Od: Pt sie 08, 2008 0:05

Post » Pon gru 01, 2008 1:19

No... niby tak jest jak piszesz- ja mogę grzebać w misce, odebrać kość, zabawkę itd. Syn też. Mąż nie próbuje, bo się boi, że zostanie ugryziony, a musi dbać o łapki, bo to jego narzędzie pracy. Tak mówi.:)
Natomiast suka broni miski przed mnieszą suką. Już kilka razy ją pogryzła. Na szczęście nie tak dotkliwie jak kota (co nie umniejsza jej winy, że kota pogryzła). Nasz poprzedni kot nie interesował się jej miską. Był wybredny i byle czego nie jadał. Niestety był kotem wychodzącym i zaginął. Ten nowy maluch już nie wychodzi. Jest kotem domowym, ale jednocześnie strasznym żarłokiem. Wszystko mu pasuje, więc i psia miska też. Dlatego go zamykałam na czas jedzenia tej dużej.

Próbować będę. Tzn. zacznę ją uczyć, że kot i mniejsza suka mogą zaglądać do jej miski. Może zrozumie. A jak nie, to pozostanie czujność.:(
Zawodna czasem, jak się okazuje.:(((

poksi

 
Posty: 80
Od: Śro maja 07, 2008 2:11
Lokalizacja: Nieporet

Post » Pon gru 01, 2008 1:39

Biedny, biedny kotek :(

annette88

 
Posty: 14574
Od: Nie lis 25, 2007 20:52
Lokalizacja: Wodzisław Śląski

Post » Pon gru 01, 2008 6:35

9letniego psa nie zmienisz juz . Jezeli kotek przezyje to dla jego dobra na Twoim miejscu znalazlabym mu nowy domek bo taka historia moze sie powtorzyc .

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon gru 01, 2008 7:13

kya pisze:9letniego psa nie zmienisz juz . Jezeli kotek przezyje to dla jego dobra na Twoim miejscu znalazlabym mu nowy domek bo taka historia moze sie powtorzyc .


To akurat niekoniecznie musi być prawda.
Oczywiście - należało przewidzieć taką sytuację zanim doszło do tragedii, zwłaszcza, że suka nie każdemu z ludzi pozwala gmerać w misce, można było zatem przypuszczać, że tym bardziej kotu nie pozwoli.

Stała się tragedia. Trzeba zrobić wszystko, żeby psa nauczyć nowych rzeczy. Bezwarunkowo najpierw nauczyć, że każdy człowiek może zrobić z psią miską wszystko. U starszego [dorosłego] psa będzie to wymagało więcej czasu i cierpliwości ale nie jest to niemożliwe.
Musicie pilnować, by kiedy pies je, kot nie miał żadnych szans podejść do jej miski.
Jeśli większa broni miski przed mniejszą - najpierw karmić mniejszą. Większą trzymać na smyczy i choć to brzmi okrutnie - niech patrzy, jak mniejsza je, a ona musi czekać. Pozwalać większej jeść tylko na komendę - stawiać pełną miskę i nie pozwalać ruszyć dopóki nie padnie jakieś słowo przyzwalające [`weź`, `jedz`, czy cokolwiek innego - ale zawsze to samo słowo]. Przerywać jedzenie - ale tez najpierw komendą - np. `zostaw`. Jeśli nauczy się tego przy osobach, które toleruje przy swojej misce, powinien to robić również mąż. Najpierw pada komenda, potem jedna z osób bierze sukę na smycz, a mąż zabiera miskę. Potem stopniowo to mąż wydaje komendę, pies jest zapinany, mąż zabiera miskę.
Pies powinien być nauczony, że człowiek może mu przerwać i odebrać posiłek w każdej chwili - każdy człowiek.

Co do kota - ten ciężki oddech to na skutek obrzęku. Skoro obrażenia były tak ciężkie to mały jest teraz cały opuchnięty od środka pyszczka.
Trzymam kciuki, żeby z tego wyszedł.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon gru 01, 2008 8:06

Przy 9letnim psie juz bym nie eksperymentowala z nauką :(

Niestety , miska to czasami swieta rzecz i od malutkiego szczeniczka trzeba uczyc ,że to nie taka świętosc.
Problem przy upilnowaniu jest ogromny przy takiej liczbie domowników.Mąż juz ma nauczkę, syn niekoniecznie będzie mial oczy naookoło glowy.
Karmić duzego psa trzeba wtedy, gdy ma sie 100 % pewności, ze kotów i malutkiej suczki nie ma w poblizu.
Biedny kiciuś, mocno trzymam kciuki zeby wyszedl z tego, choć przy takich obrazeniach :cry:

gisha

 
Posty: 6084
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Pon gru 01, 2008 8:16

Ja nie wierzę, że dorosłego psa nauczy się nie atakować kotka.

Pies to nie człowiek,że rozumie,że nie wolno.
Po za tym już raz spróbowała i zaatakowała.
Znwu ktoś nie dopilnuje.
Szkolenie nie pomoże,
bo wystarczy tylko ten jeden raz
i znowu kotek bedzie poszkodowany.

Nie widzę szans dla kotów w Twoim domu,
chyba ,że chcesz żyć w wiecznym stresie.

Piszę Ci to na podstawie wieloletniego doświadczenia z psami szkolonymi
i nie szkolonymi, wychowanymi przeze mnie i branymi z ulicy.
I cały czas mającymi kontakt z moimi kotami.

Bardzo współczuję kotkowi .
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon gru 01, 2008 8:21

gisha pisze:Przy 9letnim psie juz bym nie eksperymentowala z nauką :(


Soniu, ale to nie eksperyment. :) To próba. Jeśli robi się to z głową, to nie powinno być już więcej `ofiar`, a być może uda się jeszcze coś wypracować.
Ja bym się nie poddawała tak łatwo.
Natomiast pozwalanie suce na takie zachowanie, tylko je mocniej ugruntuje. A wtedy trzeba mieć zawsze oczy dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo, czy nie zacznie jej przeszkadzać coś innego. Nad psem trzeba zapanować. Zwłaszcza dużym.

Kota można prosić o rożne rzeczy - psu trzeba kazać. Może jakiś behawiorysta na miejscu mógłby doradzić coś konkretniejszego?

Tak poza tym, Poksi, czy duża suka jest jakiejś określonej rasy? Bo `profil psychologiczny` rasy mógłby pomóc w określeniu szczegółów postępowania.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider] i 28 gości