przyniesiona do uśpienia, powód - alergia (nie komentujcie proszę bo alergia była i jest i to dosyć poważna, a to że za wiele nie zrobiono by kotu znaleźć dom to już insza innośc...)
Fibi mieszka w klatce w lecznicy, już parę tygodni, nie może tam mieszkać całe życie, jeśli nie dana jej będzie szansa trafi na wieś, do gospodarstwa, gdzie raczej większej uwagi na nią zwracać nie będą...
zakładam jej wątek, bo zapadła mi szczególnie w sercu...
na pierwszy rzut oka - syczy, prycha, i drze się w niebogłosy
wygląda na dzikiego kota
wetka sie jej chyba nadal boi
ja też się bałam na początku, ale w końcu sie odważyłam, włozyłam rękę, wyciągnęłam...
kicia kochana, spragniona pieszczot, głaskania, przytulania, i ruchu
jak otwieram klatkę pierwsze co to barankuje moją twarz, łasi się i wchodzi na ramię
bardzo chce żeby ją puścić, żeby mogła pobiegać
pisze że jest wyzwaniem, bo czasami nie wiadomo co może zrobić...
strasznie głośno krzyczy jakby ją conajmniej obdzierano ze skóry, a w gruncie rzeczy nic się jej nie dzieje
to na pewno przez otoczenie, przez klatkę - kicia jest sfrustrowana
gdy się ją wkłada z powrotem do klatki to jest naprawdę wrzask przeokrutny, ale nie drapie nie gryzie, przynajmniej mnie się jeszcze nie trafiło
wetka ponoć oberwała
u nas w Stalowej nie ma domów tymczasowych, tzn jest jeden u ewar, ale cały czas zakocony, a poza tym ewar się nie podejmie, nie ma mozliwości odizolowania futrzaków gdyby była taka potrzeba
ja choć bardzo bym chciała ze względu na problemowe konfliktowe i chorobliwe rezydentki nie mogę

w lecznicy jak ktoś przychodzi i słyszy Fibi od razu mówi że to dzikus i nikt jej nie chce.... taka jest Stalowa ..
a pokochałam Fibi bardzo
będe próbować, może coś znajdę
może ktoś z forum (no co, cuda się zdarzają

bardzo bym chciała żeby znalazła swój dom, ten jedyny
na razie mam tylko jedno zdjęcie ale zamieszczę wkrótce więcej

edit: 28 marca
kicia juz nie jest taka straszna jakby się wydawało na początku, już nie syczy i prycha, wie że codziennie przyjdzie ktoś do niej poprzytula i wypuści z klatki, ale to jednak niestety w niczym nie przypomina opieki jaką by miała w domu